ARCHITEKTURA
Niezwykła willa w Portugalii
Jeśli za jakiś czas Villa Escarpa trafi do podręczników poświęconych portugalskiej architekturze, nie będzie w tym niczego zaskakującego. Już dzisiaj jest jednym z najczęściej podziwianych domów w całej prowincji Algarve na południu Portugalii.
Codziennie przychodzą ludzie, którzy chcą sfotografować się na tle naszego domu. Niebawem jednak drzewa urosną, a piesze wycieczki będą musiały robić zdjęcia z nieco większej odległości – uśmiecha się Tom Cornwell, twórca i właściciel niezwykłej rezydencji.
Przestronny, pełen światła i powietrza dom otacza rozległy, zajmujący ponad hektar teren. Gospodarze posadzili na nim drzewa oliwne, trawy i lawendę, których obecność jest ściśle związana ze specyficznym położeniem realizacji. O tym, że nie jest to posesja jakich wiele, a raczej prawdziwa rzadkość, perła wyłowiona z morza różnych ofert sprzedaży nieruchomości, przekonuje jej lokalizacja – teren Parku Narodowego Peneda‑Geres.
– Każdy marzy o posiadłości, która leży wzdłuż linii brzegowej. Z każdym rokiem jest to jednak marzenie coraz trudniejsze do spełnienia – mówi Tom.
Zapatrzeni w morze
Nieruchomość, którą kupili wspólnie z żoną w 2003 r., liczyła sobie wówczas ponad 20 lat. Stojący na niej dom groził zawaleniem, a teren był nieco zapuszczony. Nic to jednak nie znaczyło do uczucia, jakiego doświadczyli podczas pierwszych oględzin. To była miłość od pierwszego wejrzenia!
– Obracasz się, a Twoim oczom ukazuje się morze – mówi architekt. – Villa Escarpa położona jest na podwyższonym terenie, z którego rozpościera się widok na oddaloną o około 200 metrów plażę.
Tom Cornwell i jego żona nie zajęli się jednak tworzeniem projektu nowego domu zaraz po zakupie. Na rozważenie wszelkich rozwiązań i możliwości poświęcili kilka lat, aby powrócić do niego w 2006 r.
– To prawdopodobnie jedno z największych przedsięwzięć, jakich się podjęliśmy. Ze względu na położenie w obrębie Parku, inwestycja była obwarowana określonymi warunkami. Jedną z trudności, które musieliśmy pokonać, było położenie działki na terenie dwóch stref ekologicznych oraz klifie. Z kolei pozwolenie na budowę otrzymaliśmy tylko dlatego, że zadeklarowaliśmy stworzenie budynku o znaczącym walorze architektonicznym. Myślę, że udało się nam.
Dom i jego dusza
Zarówno Tom, jak i jego małżonka zaangażowali się w tworzenie Villi Escarpa niezwykle mocno. Sprawowali kontrolę nad wszystkimi etapami inwestycji: począwszy od projektu, poprzez wszelkie szczegóły architektoniczne, a na doglądaniu budowy kończąc. To miał być ich prywatny azyl, starali się więc nie przegapić żadnego ważnego momentu.
– Wielką wagę przykładamy do tego, aby tworzyć budynki nie tylko nowocześnie wyglądające, ale też zapewniające komfortowe warunki mieszkaniowe. Oboje jesteśmy minimalistami i lubimy nowoczesny styl, ale staraliśmy się też wpleść w tę architekturę elementy tradycyjne – opowiada Tom Cornwell. – Nie pędzimy ślepo za trendami, stawiając kolejne białe klocki. Każdy budynek ma duszę. Dlatego czasami trzeba iść w stronę nowoczesnych trendów, a czasami pozostać tradycjonalistą.
Jedną z najtrudniejszych rzeczy, z jaką musieli zmierzyć się Państwo Cornell, było zadbanie o funkcjonalność budynku o każdej porze roku. W Portugalii słońce świeci przez 300 dni, ochłodzenie pojawia się sporadycznie, a deszcz pada jedynie zimą. Koncepcja willi musiała więc uwzględniać każde warunki pogodowe, w tym także możliwość podwojenia powierzchni użytkowej w okresie letnim. Wszak obyczajowość mieszkańców Południa jest bardzo mocno związana z faktem, że większość sezonu wiosenno‑letniego zamieszkuje się na świeżym powietrzu.
– Nasz dom to 800 m² betonu, 100 ton stali i 8 kilometrów stalowych kabli, które podtrzymują część wiszącą. Jest to projekt równocześnie i bardzo skomplikowany, i bardzo prosty – wyjaśnia architekt.
Świecący szkielet
Bauhaus – to pierwsze skojarzenie, jakie przychodzi na myśl tym, którzy mają przyjemność podziwiać Villę Escarpa z bliska. Jej twórcy jednak nieco odżegnują się od tak jednoznacznego przyporządkowania realizacji do nurtu, charakteryzującego się chociażby formą podążającą za funkcjonalnością. W rzeczywistości – z racji usytuowania na skarpie – na ostateczny wygląd budynku mieli wpływ także inni twórcy: nieśmiertelny Corbusier czy współczesny architekt brytyjski John Pawson, który był inspirujący zwłaszcza w wątkach związanych z wyrazistymi liniami bryły czy też zastosowaniem szklanych ścian.
– Choć za dnia budynek wygląda jak wiszący szklany szkielet, wieczorem zamienia się w niesamowitą konstrukcję na szczycie skarpy – opowiada Tom. – Jest to zasługa dokładnie przemyślanego zastosowania sztucznego oświetlenia, które w Portugalii jest bardzo rześkie i jasne.
Światło przenika przez szklane ściany, zachwycając po zachodzie słońca różnymi kolorami i uwodzicielskim blaskiem. Szczęśliwie dom znajduje się na wznoszącym się nad otoczeniem klifie, co pozwala chronić życie codzienne domowników przed wścibskimi podglądaczami.
– Jeśli nie znajdujesz się na tej samej wysokości po drugiej stronie wzgórza, co jest raczej mało prawdopodobne, nie masz szans, żeby zobaczyć wnętrze willi – mówi architekt.
Ogień w sercu
Mimo że w bryle domu wyraźnie zaznaczone są przeszklona konstrukcja zewnętrzna oraz niezadaszony wewnętrzny dziedziniec, właściciele pomyśleli o zapewnieniu sobie prywatności. Drzwi sypialni zostały ulokowane tak, aby otwierały się na korytarz wewnętrzny oraz salon. Ciekawostką jest też biegnący przez środek domu basen, a uzasadnieniem dla takiego ulokowania była chęć korzystania z niego przez cały rok.
– Nie możemy zapominać, że znajdujemy się w Portugalii, a to oznacza też konieczność ochrony przed siłami natury przez cały rok. Zimą narażeni jesteśmy chociażby na bardzo silne wiatry północne – wyjaśnia właściciel domu.
Wnętrze domu utrzymane jest w odcieniach bieli i szarości oraz stali nierdzewnej, a jego wystrój zwraca uwagę niewielką ilością przedmiotów. Oszczędność była celowym zabiegiem architektonicznym, mającym na celu zachowanie specyficznej atmosfery przestrzeni. Minimalistyczna, czysta, linearna, biała – oto cechy, jakie najpełniej opisują jej aurę. W tym klimacie znakomicie odnajduje się zbudowany ze stali nierdzewnej kominek Fire Line Automatic marki Planika, który stanowi idealny punkt łączący salon i jadalnię, ale też daje przytulną atmosferę, przykuwa uwagę i dodaje przestrzeni luksusu.
– Prawdziwy ogień pozostaje niedoścignionym ideałem, jednak w projektach o wyraźnych liniach, gdzie światło jest ważniejsze niż ciepło, warto zwrócić uwagę na inne możliwości. – mówi Tom Cornwell. – Wcześniej wykorzystywałem w projektach kominki gazowe, jednak ich nienaturalny niebieski ogień był nie do zaakceptowania. Teraz wybrałem biokominek Planiki i jest dokładnie taki, jak sobie tego życzyłem. Ekologiczny, umożliwiający łatwą kontrolę płomienia, a do tego nie wydzielający dwutlenku węgla, co zwalnia nas z konieczności budowy instalacji kominowej.
Jasny koncept
Dla gości odwiedzających dom Państwa Cornwellów biokominek Planiki jest przede wszystkim piękny i z tego powodu nawet w środku lata namawiają gospodarzy, aby go uruchomili. Skromność w wystroju tego domu to nie tylko wyraz preferencji estetycznych projektantów, ale też przemyślany koncept. Jego celem jest niezakłócanie tego, co Villa Escarpa ma najcenniejszego...
– Najpiękniejszy obraz, jaki mamy, to rozciągający się dookoła widok na przystań i zatokę. Nasz wzrok wędruje przez kominek, przez szkło i przez kuchnię, aby zatrzymać się na morzu – opowiada pan domu.
W architektonicznym dorobku Tom Cornwell ma wiejskie domki i apartamenty nad morzem, budynki kryte strzechą i projekty zagospodarowania całych połaci krajobrazu, nie ma jednak cienia wątpliwości, że Villa Escarpa to jedno z największych przedsięwzięć, jakich się podjął w swojej karierze.
– Czternaście lat temu postanowiłem przejść na emeryturę, wciąż jednak potrzebowałem czegoś, co zajmie mój czas i pozwoli nie zwariować – śmieje się Tom Cornwell. – W Portugalii, jak masz dużo wolnego czasu, masz dwie możliwości: idziesz grać w golfa, albo idziesz na plażę. Jednak Portugalia posiada też niesamowicie inspirujące słońce. Słońce, które pobudza kreatywność.
Autor: Fot. Planika/www.planikafires.com, Oprac. Agata Piszcz‑Wendołowicz