ARCHITEKTURA
Klasyczna rezydencja nowocześnie
Foto: Przemysław Andruk
Rezydencja w stylu klasyczmym zachwyca nie tylko ponadczasową elegancją. Parterową bryłę budynku wyróżniają starannie przemyślane zdobienia i detale.
Zakochani w klasyce inwestorzy marzyli o rezydencji, w której dawna estetyka zatoczyłaby swoje kręgi. Starannie przemyślany projekt zmaterializowano naturalnymi materiałami i kunsztem rąk wytrawnych artystów. To oni wiedzą przecież najlepiej, że aby dom zyskał duszę, trzeba poświęcić mu własne serce.
Początkowo trudno było uwierzyć, że na niewielkiej działce, położonej na osiedlu domków szeregowych, uda się wybudować tak okazałą rezydencję. Pierwotnie miał tu powstać basen, ale ostatecznie inwestorzy zdecydowali się rozszerzyć pomysł o wymarzony dom dla siebie i nastoletniej córki. Realizacja zamierzenia okazała się sporym wyzwaniem, zarówno dla twórców bryły z białostockiej pracowni AB Architekci, jak i autorek projektów wnętrz, architekt Joanny Rogal i architekt Ewy Modzelewskiej-Krygicz z Pracowni ARCHImeda z Białegostoku.
— Kubaturę budynku trzeba było wkomponować w istniejącą już tkankę domków szeregowych. Z tego względu rezydencja jest rozłożystą, ale dość niską bryłą. Warunki zabudowy narzucały wiele ograniczeń — opowiada architekt Ewa Modzelewska-Krygicz.
— Miałyśmy komfort i przyjemność z pracy, gdyż projekty wnętrz powstawały równocześnie z projektem bryły. Czasem to nasze pomysły determinowały architekturę budynku — uśmiecha się architekt Joanna Rogal.
Dostojna szata
Projektantki dość długo dobierały ozdobne detale architektoniczne na elewację domu. Wygląd zewnętrzny miał być stylistycznym wstępem do aranżacji wnętrz, utrzymanych w eleganckim, klasycznym stylu.
— Na sztukaterie zewnętrzne, gzymsy i obramowania okien zastosowałyśmy dekoracyjne listwy poliuretanowe. Aby uwypuklić linię cokołu, wprowadziłyśmy cegłę, która przywołuje na myśl wygląd starych kamienic. Materiał ten świetnie sprawdził się też na górnym gzymsie, łączonym z kilku listew — opowiadają architektki.
Zewnętrzna szata rezydencji powstawała z naturalnych materiałów. Schody wykonane zostały z ciepłego piaskowca. Drewniana stolarka otworowa to w dużej mierze indywidualne projekty, których efektem są kunsztownie rzeźbione płaszczyzny drzwi, inkrustowane kutymi detalami. Wykonawcą efektownych balustrad i innych metalowych dodatków na zewnątrz i wewnątrz budynku jest mistrz kowalstwa artystycznego, pan Zbigniew Puciłowski.
Centrum przestrzeni
Wejściowy hol jest głównym punktem komunikacyjnym, z którego można skierować się do pozostałych stref rezydencji. Reprezentacyjny charakter tego miejsca podkreślają schody z orzecha amerykańskiego. Umowne centrum przestrzeni wyznacza też rozeta, wyłaniająca się z kamiennej posadzki, która jest udanym połączeniem marmuru w szlachetnych odcieniach: Crema Marfil, Emperador i Emperador Light.
Nad posadzką, na osi rozety, unosi się imponujący szklany witraż, zamówiony w białostockim zakładzie szklarskim Olczak, specjalizującym się w artystycznej obróbce szkła.
— Witraż osadzony jest na kutej, stalowej konstrukcji. Obniżyłyśmy sufit i podświetliłyśmy go metahalogenami, które wieczorem dają wrażenie ciepłej świetlanej poświaty — mówi architekt Joanna Rogal.
W zamyśle projektantek witraż stanowi odbicie rozety i tak jak ona wyznacza kompozycyjny środek domu. Stąd możemy się udać do pozostałych pomieszczeń i stref znajdujących się na parterze: na basen, do salonu, kuchni, jadalni i części zarezerwowanej dla gospodarzy. Z podziału przestrzeni zadowolona jest przede wszystkim pani domu.
— Świetnym rozwiązaniem było ulokowanie naszej sypialni na parterze. Tuż obok znajdują się łazienka i garderoba, dzięki czemu nie muszę biegać na górę po buty czy torebkę — uśmiecha się inwestorka. — Jestem dumna z estetycznej strony projektu, ale na co dzień doceniam przede wszystkim jego funkcjonalność.
O estetyce można rozwodzić się jednak równie długo... Nie była to pierwsza współpraca projektantek z inwestorami, dlatego przystępując do projektu znały już ich oczekiwania.
Z widokiem na wodę
W wielu strefach rezydencji na posadzkach można podziwiać elegancką deskę parkietową z orzecha amerykańskiego, a na sufitach oglądać, dopasowane do charakteru wnętrz, sztukaterie. Komplet wypoczynkowy znajdujący się w części salonowej oraz meble jadalniane inwestorzy wybierali samodzielnie. Pięknie wykończone, tapicerowane eleganckimi tkaninami sprawiają, że wnętrza wyglądają przytulnie, ale i reprezentacyjnie. Całość dopełniają włoskie oświetlenie oraz mięsiste zasłony, spływające miękko ze stylowych karniszy. Nieodłącznym elementem wszystkich wnętrz są bibeloty zakupione w białostockich sklepach Home & You i AlmiDécor oraz obrazy w dostojnych, złoconych ramach zaproponowane przez artystów Autorskiej Galerii Szypluk z Białegostoku. Jeden z „obrazów” na ścianie jest jednak szczególny...
— Gospodarz zażyczył sobie, aby z części salonowej rozciągał się widok na basen. Aby zrealizować to życzenie, postanowiłyśmy zostawić w ścianie otwór przypominający okno i obramować go drewnem. W ten sposób uzyskałyśmy efekt przenikania się dwóch przestrzeni — wyjaśnia Ewa Modzelewska-Krygicz.
Aby dostać się na basen, trzeba jednak pokonać mały hol, pełniący funkcję łącznika. Korytarz oddziela część basenową od mieszkalnej. To rozwiązanie pozwala na odseparowanie pozostałej części domu od wysokich temperatur, wilgoci czy zapachu chloru.
Antyczne Południe
Aranżacja części basenowej kojarzy się z ciepłym południowym klimatem i estetyką czasów antycznych. Dwuspadowy dach przerobiono na formę kolebkową, która nawiązuje do powtarzających się w architekturze domu łuków i miękkich linii. Pod sklepieniem zawieszono imponującą kamienną płaskorzeźbę. Ze względu na ogromny ciężar dzieła, jego montaż na ścianie wymagał dodatkowego wzmocnienia konstrukcji przegrody i podzielenia rzeźby na cztery części. Podobnym wyzwaniem dla konstruktorów były wytworne kolumny z kamienia, pod konstrukcje których należało przygotować wytrzymałe fundamenty. Ich rytmiczna kompozycja stanowi doskonałą ramę eksponującą malowidła ścienne.
— Autorką ręcznie malowanych fresków jest Maria Szypluk. Artystka pracowała nad malowidłami sześć miesięcy. Jej inspiracją były prace Wiliama Bouguereau, francuskiego malarza, który specjalizował się w tematyce mitologicznej — opowiada Joanna Rogal. — Inwestorzy pragnęli stworzyć tu miejsce idealne do wypoczynku. Stąd nieco frywolna estetyka, pełna lekkich wątków i świetlistych, kobiecych kształtów.
Kąpiel o poranku
Mozaika wykorzystana do wyłożenia basenu utrzymana jest w spokojnych odcieniach zieleni, natomiast otaczająca akwen posadzka to klimatyczny postarzany trawertyn. W zagłębieniach podłogi, za ozdobnymi kutymi kratami, ukryto grzejniki będące, obok ogrzewania podłogowego, dodatkowym źródłem ciepła.
Basen stanowi istotny element w rozkładzie dnia pana domu.
— Mąż codziennie wstaje o szóstej i rozpoczyna swój poranny rytuał. Korzysta z basenu, kąpie się w wannie z hydromasażem i dopiero wtedy wybiera do pracy. Córka również od czasu do czasu pływa, ja trochę mniej — przyznaje inwestorka.
Duża, wygodna wanna to miejsce, skąd rozpościera się widok na ogród. Dzięki obszernym przeszkleniom w wykuszu okiennym zieleń wydaje się wkraczać do pomieszczenia. Strefę wanny wyeksponowano za pomocą mozaikowego wzoru, ułożonego według projektu architektek. Kompozycja szczególnie efektownie prezentuje się z perspektywy balkonu, zawieszonego nad taflą wody.
Wątek angielski
Podczas gdy gospodarz zażywa kąpieli, pani domu lubi spędzać czas w kuchni otwartej na salon. Elegancka zabudowa kuchenna wykonana jest z bielonego dębu i utrzymana w stylu angielskim. Jej wygląd to pomysł projektantek, natomiast wykonania tych i innych rzeźbionych mebli oraz detali drewnianych, podjął się utalentowany stolarz, pan Eugeniusz Łuksza. Funkcjonalność mebli zapewniają też kamienne blaty. Mielony granit w apetycznym odcieniu czekolady był specjalnie frezowany, aby podkreślić stylowy charakter kuchni. Strefę blatów roboczych uwypukla ciemniejszy pas marmurowej posadzki. Na uwagę zasługuje też dekoracyjna „rama” okna.
Gzyms, z którego „wypływa” rzymska roleta ustawiono na dekoracyjnych podporach. Do pozostałych pomieszczeń, znajdujących się na parterze, wejdziemy przechodząc przez nietypowo zaprojektowane wejścia i drzwi.
— Wejścia do każdego pomieszczenia zaprojektowałyśmy w formie łuków. Na życzenie inwestorki, miękkie, zaokrąglone linie powtarzają się we wszystkich strefach rezydencji — mówi Ewa Modzelewska-Krygicz.
Romantyczna dama
Równie przytulna atmosfera panuje w sypialni inwestorów, która z garderobą i łazienką stanowią oddzielny aneks. Oprócz wytwornych mebli, uwagę zwraca tu barokowa tapeta, przy której ustawiono małżeńskie łoże. Królestwem pani domu jest jednak łazienka, godna wymagającej damy.
— Miała być elegancka i romantyczna. Koniecznie z wolno stojącą wanną i dużym blatem otulającym umywalkę. Same projektowałyśmy wszystkie meble, łączyłyśmy drewniane kasetony z tapetą i kamieniem oraz dobrałyśmy dodatki w kolorze mosiądzu — opowiada Joanna Rogal.
Podobny klimat panuje w trzech sypialniach na piętrze, z których każda wyposażona jest we własną łazienkę. Z okrągłej antresoli możemy udać się też do małego kącika wypoczynkowego, a stąd na niewielki balkon z widokiem na część basenową.
Mężczyzna pod ziemią
Z najwyższej kondygnacji przenieśmy się od razu do piwnicy, gdzie chętnie przebywa pan domu. Panuje tu specyficzny, klubowy klimat, sprzyjający spotkaniom towarzyskim. Do dyspozycji domowników i ich gości są część wypoczynkowa z minibarem, sala bilardowa, pomieszczenia rekreacyjne z sauną oraz grota solna.
— Z przyjaciółmi spotykamy się raczej w weekendy, w tygodniu natomiast zajmujemy się głównie pracą i nauką. Preferujemy jednak domową atmosferę, dlatego wolny czas spędzamy najchętniej w gronie rodziny i bliskich przyjaciół — opowiada pani domu.
Kameralny klimat pomieszczeń budowany jest ciepłem drewna oraz surowym licem starej cegły, użytej do wykończenia ścian. Niepowtarzalne są również meble.
— Antyków poszukiwałyśmy na targach staroci. Niektóre były tak „nadgryzione przez czas”, że nie nadawały się do renowacji. Czasem wykorzystywałyśmy tylko elementy starych szaf czy komód i tworzyłyśmy z nich zupełnie nowe meble. Było to naprawdę pasjonujące zajęcie — mówi Ewa Modzelewska-Krygicz.
Autorskim pomysłem jest m.in. stary kredens, obity czerwonym, pikowanym aksamitem. Na rustykalnej podłodze z barwionego dębu, wykonanej przez białostocki zakład stolalarski Stol-Mip, ustawiono meble kolonialne. Rozgościły się tu również opasłe, skórzane sofy i fotele, wybrane z oferty AlmiDécor.
Na okrągło
Oryginalny wygląd piwniczych pomieszczeń jest w dużej mierze zasługą mistrza stolarskiego. Sporo tu drewnianych mebli, sztukaterii i kasetonów. Elementy te dodają wnętrzom przytulności i nutę „męskiego splendoru”.
— Sufit nad stołem bilardowym był naszym pomysłem, z którym również musiał się zmierzyć pan Eugeniusz. Jest on nawiązaniem do powtarzającego się w domu, motywu okręgu — tłumaczy Joanna Rogal. — Z tego miejsca możemy udać się do sauny lub groty solnej.
Aby wprowadzić do wnętrza południowy klimat i dodać mu głębi na jednej ze ścian, Maria Szypluk wykonała fresk, optycznie rozszerzający perspektywę. Malowidło utrzymane jest w ciepłej kolorystyce i zabezpieczone przed działaniem wilgoci. Pokryta nim ściana zachowała pozornie starą, wyczuwalną fakturę. Przy minibasenie wzrok ucieka w stronę kamiennej mozaiki, utrzymanej w naturalnych, piaskowych odcieniach.
Punkt dowodzenia
W piwnicy ukryta jest również ogromna maszynownia, czyli punkt dowodzenia. Znajdują się tu wszelkie urządzenia obsługujące basen, system rekuperacji oraz stacja sterująca rozwiązaniami inteligentnego domu. Mimo niewątpliwej funkcjonalności, jaką cieszy rezydencja, według projektantek, jej głównym atutem jest ogrom włożonej w nią ręcznej pracy artystów, stolarzy i kowali. Dbałość o każdy detal wymagała czasu, a bywało, że jego przyspieszony oddech czuło się tuż za plecami.
— Inwestor jest bardzo temperamentny i w pewnym momencie, kiedy prace były w fazie dalekiej do końca, postanowił, że zaprosi gości do gotowego domu już na najbliższe święta — wspominają z uśmiechem projektantki. — Musimy przyznać, że przebywając w towarzystwie kilkunastu ekip wykonawczych nie wierzyłyśmy, że zdążymy. Ale się udało!
Oczywiście, że się udało. A efekt? Mówiąc krótko: imponujący!
Autor: Anna Lewczuk; Foto: Przemysław Andruk; Stylizacja: Dominika Andruk