ARCHITEKTURA

STRONA GŁÓWNA  /  ARCHITEKTURA  /  INSPIRACJE  /  Rezydencja pełna egzotyki str. 1

Rezydencja pełna egzotyki

Rezydencja pełna egzotyki


Papua‑Nowa Gwinea, Nowa Zelandia, Australia, Meksyk, Chiny. Państwo Iwona i Tomasz nie muszą rozkładać albumów ze zdjęciami, aby w jesienne wieczory przenieść się wspomnieniami w egzotyczne zakątki świata. Przeciwnie, to świat przeprowadził się do ich domu i bezwstydnie kusi do wyprawy na kolejny, odległy ląd. 


Podmiejską rezydencję Państwa Iwony i Tomasza na co dzień otulają zielone ramiona Puszczy Kampinoskiej. To ona dostarcza im wytchnienia od codziennych spraw, kiedy z filiżanką aromatycznej herbaty odpoczywają na tarasie. Wygodnie urządzony ogrodowy salon to miejsce, gdzie – od pierwszych wiosennych, aż po ostatnie październikowe promienie słońca – spotkać ich najłatwiej. Przy dużym stole zapadają małe i duże decyzje, w tym również te dotyczące kolejnego kierunku podróży. Z każdej z wypraw przyjeżdżają z bagażem pełnym przygód i... pamiątek, które bezwzględnie muszą znaleźć miejsce w ich rodzinnej siedzibie. 

– Chińskiego wojownika nie udało nam się przywieźć w bagażu – śmieje się Pani Iwona. – Za to zapakowaliśmy go na statek i po trzech miesiącach morskiej podróży wylądował w naszym salonie. 

Z racji pokaźnej postury i poważnej miny wojownik szybko „zdobył” znaczącą pozycję, zyskując wśród domowników miano „Generała”. Właściciele rezydencji żartują sobie, że pilnuje w domu porządku, ale też strzeże go przed nieszczęściami. 

– Miałam z tym wojownikiem nieco zabawy – wspomina z uśmiechem pracę nad projektem wnętrz rezydencji Izabella Wojciechowska. – Wysoki na ok. 180 cm potrzebował w przestrzeni kontrapunktu, który nieco zdominowałby go gabarytami. 

A ponieważ trudności są zazwyczaj inspiracją do oryginalnych rozwiązań, nie inaczej było i tym razem...

Zaufanie to podstawa

Do pracy nad projektem architekt Izabella Wojciechowska przystąpiła, gdy dom był w stanie surowym deweloperskim. Inwestorzy, z którymi miała przyjemność współpracować kilka lat wcześniej przy innych nieruchomościach, oczekiwali od niej przede wszystkim wygodnej przestrzeni do życia. Estetycznie wnętrza miały bazować na klasycznym zestawieniu ciemnego drewna z jasnymi ścianami, a swą stylistyką odwoływać się do klimatu przedwojennych willi.

– Prace mieliśmy rozpisane w bardzo szczegółowym harmonogramie, ale jak to w życiu bywa wszystko potoczyło się swoim torem. Ostatecznie wykończenie i aranżacja domu zajęły około roku – wspomina architekt. 

Państwo Iwona i Tomasz nie zastanawiali się nad wyborem architekta ani minuty. Panią Izabellę darzyli maksymalnym zaufaniem, zarówno jeśli chodzi o rozwiązania instalacyjne, jak i organizację pracy wykonawców. Świetnie rozumieli się z nią także w „sprawach wyższych”, takich jak dobór wyposażenia czy zabiegi aranżacyjne. 

– Nie wyobrażam sobie, że moglibyśmy urządzać dom bez pomocy Pani Izabelli. W dzisiejszych czasach, oferujących tak wiele różnych rozwiązań, bez przewodnika czulibyśmy się zwyczajnie zagubieni – mówi inwestorka. 

Intrygujące fusion

– Nie ukrywam, że stworzenie spójnej estetycznie całości z wielu elementów zapożyczonych z różnych kultur, nie było prostym zadaniem. Dobór pamiątek, jakie mają zdobić ściany przestrzeni dziennej, był też tematem ożywionych dyskusji z właścicielami – opowiada architekt.
– Z jednej strony było ich pragnienie bycia blisko z miłymi wspomnieniami, z drugiej moja chęć realizacji harmonijnej kompozycji. Ostatecznie doszliśmy do kompromisu i część pamiątek trafiła do gabinetu pana domu. 

W warstwie funkcjonalnej dom miał być podporządkowany idei komfortu, co przełożyło się na obecność takich rozwiązań, jak sauna, basen czy winda, ale też instalacja domu inteligentnego. Stuprocentową wygodę zapewniają też wykonywane na zamówienie w Studio Alfa meble, którymi urządzone zostały kuchnia, łazienka i garderoby. Pozostałą część wyposażenia stanowią sprzęty z poprzedniego domu gospodarzy, np. szklane stoliki w strefie salonowej oraz antyki z XX‑lecia międzywojennego, zakupione w antykwariatach i galeriach. Miały one zbudować aurę sprzed stu lat, co w połączeniu z marmurem o charakterystycznym rysunku w paski, układem fornirów na drzwiach i meblach oraz fusingowanym szkłem w przedpokoju i jadalni, w pewnym stopniu udało się zrealizować. 

– Trudno powiedzieć, aby wnętrze domu zostało zaaranżowane w klimacie przedwojennym. Bliżej mu do eklektycznego łączenia różnych wątków, gdzie obok form ozdobnych i stylizowanych całkiem dobrze czują się rozwiązania nowoczesne, a nawet minimalistyczne – mówi Izabella Wojciechowska. 

Relaks z rybami

To, czego z pewnością nie można tej przestrzeni odmówić, to indywidualizm. Nie sposób bowiem wyobrazić sobie miejsce, które mogłoby ją w jakikolwiek sposób naśladować. 

– Ponieważ w poprzednim domu mieszkaliśmy 15 lat, przeprowadzka do nowej siedziby budziła w nas wiele wątpliwości. Baliśmy się, że będziemy tęsknić i stale wracać myślami do dawnych kątów – opowiada Pani Iwona. – Tymczasem aklimatyzacja nastąpiła momentalnie. Po czterech latach czujemy się tak, jakbyśmy znaleźli swoje miejsce na ziemi. Jakbyśmy mieszkali w tym domu od zawsze. 

A kiedy mija złota polska jesień, domownicy opuszczają taras i wracają do swoich ulubionych miejsc wewnątrz domu. Gdy chcą pobyć w towarzystwie innych, znowu wybierają stół, tyle że tym razem jadalniany, a kiedy potrzebują chwili wytchnienia ukrywają się w małym pokoju na parterze. Bez telewizora i komputera, urządzony odrestaurowanymi meblami po przodkach pana domu, jest prawdziwą enklawą ciszy. 

– Najwięcej przyjemności dostarcza nam obserwacja ryb w morskim akwarium. Jest ono moją wielką pasją i źródłem nieustannej satysfakcji – mówi Pan Tomasz. 

Estetyczne perełki

Od realizacji u Państwa Iwony i Tomasza minęło już cztery lata. Architekt Izabella Wojciechowska wykonała przez ten czas wiele innych projektów, oddała w dobre ręce mnóstwo wnętrz i domów, ale mimo to wciąż chętnie wraca myślami do tamtego czasu. I nie tylko dlatego, że zaprzyjaźniła się z inwestorami, ale też dlatego, że ostateczny efekt pracy przyniósł jej dużo zadowolenia. Ma nawet w przestrzeni tego domu kilka miejsc, które darzy szczególną sympatią. 

– Łazienka dla gości na parterze – odpowiada bez wahania na pytanie, które z pomieszczeń podoba jej się najbardziej. 

Połączenie artystycznego szkła autorstwa Tomasza Łączyńskiego z mozaiką polskiej marki Ardea dało, jej zdaniem, doskonały efekt. Dumna jest również ze spektakularnego wrażenia, jakie robi obudowa kominka w salonie. Okładzina z mosiężnej blachy została poddana specjalnej obróbce, dzięki czemu zyskała oryginalny wygląd. 

– Lubię go też za mocną i masywną formę, dzięki której nie tylko chiński wojownik nie jest dominującym elementem przestrzeni, ale też żaden inny fragment wyposażenia. Jestem wdzięczna właścicielom, że nie bali się takich nietypowych rozwiązań – podsumowuje Izabella Wojciechowska.




Autor: tekst: Agata Piszcz‑Wendołowicz, foto: Mariusz Purta/P2 Foto, proj. Izabella Wojciechowska