ARCHITEKTURA
Prosto z marzeń
O czym marzy młody architekt, kiedy opuszcza mury uczelni i w niedługim czasie zaczyna samodzielną działalność? O zawodowym sukcesie! W przypadku Eweliny Mikulskiej‑Ignaczak, architekta wnętrz z Łodzi, pojawił się on niespodziewanie szybko.
Niestety, polskie realia daleko odbiegają od amerykańskiej rzeczywistości, gdzie w wyniku szczęśliwego splotu okoliczności z dnia na dzień można osiągnąć oszałamiający sukces. Zanim nadszedł moment upragnionego poczucia zawodowego spełnienia, pani Ewelina musiała wykazać się totalnym zaangażowaniem w zlecenie, wkładając w nie niebotyczną ilość pracy. Czy dzisiaj byłaby gotowa podjąć się tego wyzwania?
– Wprawdzie minęło już kilka lat... Ale prawdę mówiąc, we wszystko czego się podejmuję, angażuję się za każdym razem tak samo mocno, dążąc do perfekcji i dbając o najmniejszy szczegół.
Zaraźliwy entuzjazm
Wszystko zaczęło się od szczęśliwego zbiegu okoliczności i spotkania z reprezentującym zamożnego klienta kierownikiem inwestycji.
– Chyba zaraziłam go swoim entuzjazmem i zaangażowaniem – zastanawia się pani Ewelina. – Choć miał za sobą kilkanaście spotkań z różnymi architektami, zdecydował się podjąć współpracę właśnie ze mną. W jednej chwili poczułam i ekscytację, i ciężar.
Młoda architekt potraktowała zlecenie jak wyzwanie. Okazja, aby zaistnieć, była idealna. Już na jednym z pierwszych spotkań inwestor poinformował ją, że budżet przeznaczony na realizację w zasadzie jest nieograniczony. Nie interesowały go też żadne kompromisy ani drogi na skróty. Dom miał być urządzony w bardzo wysokim standardzie i z użyciem najlepszych materiałów.
Jakość to priorytet
– Pamiętam pierwszą wizytę na placu budowy... Stanęłam przed budynkiem w stanie surowym otwartym i miałam doradzić inwestorom kolor stolarki okiennej – wspomina architekt. – Z wykształcenia jestem architektem wnętrz, ale w przypadku tej realizacji musiałam zmierzyć się z tematami związanymi zarówno z bryłą budynku, jak i jej otoczeniem.
Właściciele zakupili projekt domu w warszawskiej pracowni „Domy z Wizją”, zaś ogród wokół budynku zaprojektował Marian Gaś, właściciel pracowni „Gama” z Łodzi. Zadaniem pani Eweliny było harmonijne połączenie wszystkich stref, tak aby współgrały ze sobą estetycznie oraz realizowały pokładany w nich program funkcjonalny.
– Największy niepokój budziła u właścicieli niezbyt duża powierzchnia domu. Mieli obawy, czy jest ona w stanie spełnić potrzeby rodziny z trójką dzieci. Z drugiej strony właścicielka nie chciała mieszkać w rozległej rezydencji, bo oznaczałoby to między innymi mnóstwo sprzątania.
Ostatecznie architekt dostała zadanie zagospodarowania przestrzeni w taki sposób, aby dom sprawiał wrażenie przestronnego i komfortowego. Ponadto miało być nowocześnie, elegancko i przytulnie. Pojawiła się więc konieczność zastosowania naturalnych materiałów wykończeniowych.
– Priorytetem była jakość – mówi projektantka. – Inwestor doskonale widział różnicę między meblami z najwyższej półki, sygnowanymi światowymi markami, a propozycjami nieco tańszymi. Wybierając wyposażenie, nigdy nie kierował się ceną, natomiast zawsze zwracał baczną uwagę na detale wykończenia.
Efekt kontrolowany
W tej realizacji nie ma rozwiązań ani przypadkowych, ani tymczasowych. Właściciel, spełniony zawodowo przedsiębiorca, zaangażował się w urządzanie domu z taką samą pasją, jak w prowadzenie biznesu. Każdy pomysł pani Eweliny wymagał nie tylko jego akceptacji, ale też dokładnego uzasadnienia teoretycznego i praktycznego. Jeśli inwestor był do swoich decyzji przywiązany, prawie niemożliwym było przekonanie go do zmiany.
– Inwestorzy zapragnęli postawić w sypialni łóżko, które owszem było luksusowe i komfortowe, ale wielkością zupełnie niedostosowane do gabarytów tego pomieszczenia. Efekt? Musieliśmy podnieść ścianę kolankową, aby swobodnie mógł zmieścić się zagłówek posłania – wspomina właścicielka pracowni „Mikulska Studio”.
Natura i pastele
Przestrzeń domu w klasyczny sposób dzieli się na reprezentacyjną strefę na parterze i sypialnianą część na piętrze. Oba poziomy zespolone są nietypowymi schodami dywanowymi, które na zamówienie wykonała firma Schody Trąbczyński z Poznania. Do wykonania ich stopni, których konstrukcja wisi w powietrzu bez jakiegokolwiek podparcia, wykorzystano drewno dębu, pojawiające się również na podłodze oraz drzwiach do poszczególnych pomieszczeń. O jego wyborze zadecydowało stonowane wybarwienie, idealnie komponujące się z pastelową kolorystyką mebli i wykończenia ścian. Parter oferuje mieszkańcom strefę wypoczynkową z kominkiem i telewizorem, jadalnię połączoną z kuchnią oraz przestronny hol, z którego możemy dostać się do gabinetu, pełniącego również funkcję pokoju gościnnego.
– Ściana w korytarzu, jako jedna z nielicznych płaszczyzn bez okien, okazała się świetnym miejscem na wprowadzenie dekoracyjnej okładziny – wyjaśnia Ewelina Mikulska‑Ignaczak. – Poszukując rozwiązania, które dobrze wyglądałoby zarówno z bliska, jak i z oddali, trafiłam na naturalny kamień.
Umocowane do ściany przy pomocy specjalnej konstrukcji kamienne płyty zyskały miłą dla oka oprawę świetlną. Ledowa poświata wydobywa się bezpośrednio zza nich, ale też snuje cienką strugą wzdłuż całej korytarzowej ściany. Pełni tym samym funkcję nietypowego oświetlenia ciągu komunikacyjnego.
Maksimum zaangażowania
Bez względu na to, czy był to reprezentacyjny salon czy pokoik jednego z dzieci na piętrze, architekt za każdym razem przykładała się do pracy z maksymalnym wysiłkiem. Dbała o uzyskanie zamierzonego efektu w skali makro, ale też dopieszczała pokoje w najdrobniejszych elementach dekoracyjnych, na przykład zwracając uwagę na kolorystykę drobiazgów.
– Z perspektywy czasu nie jestem w stanie powiedzieć, czy mam w tym domu ulubiony kącik. Do każdego z wnętrz podeszłam z totalnym zaangażowaniem – wyjaśnia.
Choć momentami było trudno, projektantka ma do tej realizacji duży sentyment. Bardzo dobre, choć nacechowane wysokimi wymaganiami, kontakty z inwestorem, zaowocowały kontynuacją współpracy nad otaczającym dom ogrodem oraz nad zmianami elewacji budynku.
Zachwycający efekt
Kompozycją i doborem roślin w ogrodzie zajął się Marian Gaś. Pani Ewelinie zlecono natomiast projekty małej architektury, ciągów komunikacyjnych czy zakątków wypoczynkowych, takich jak taras i grill.
– Największym wyzwaniem było zaprojektowanie altany z przesuwnymi ścianami, która została wykonana z drewna egzotycznego – teak oraz szkła.
Szczęśliwie, wszystko zakończyło się z powodzeniem. Gospodarze mogą poszczycić się ogrodem o powierzchni ok. 3000 m², który w zasadzie obsługuje się sam. Koszenie trawy załatwia za nich samoobsługowa kosiarka elektryczna, a zielsko w miejscach nasadzeń wyeliminowano za pomocą kory. Ogród nieustannie wzbudza zachwyt przechodniów. Zdarza się nawet, że klienci, z jakimi pani Ewelina spotyka się na targach, rozpoznają go w jej portfolio.
Uroda ogrodu odgrywa niebagatelne znaczenie, również we wnętrzach domu. Ogromne przeszklenia w różnych strefach parteru powodują, że zieleń zza okien staje się równie istotnym elementem, budującym klimat domu jak materiały wykończeniowe. Tętniący życiem ogród wnosi w przestrzeń poczucie nieskrępowanej bliskości z naturą i przypomina domownikom o konieczności relaksu na świeżym powietrzu. A miejsc przygotowanych dla nich z przeznaczeniem na wypoczynek pod chmurką w tym ogrodzie również nie brakuje.
Autor: Tekst: Agata Piszcz-Wendołowicz