ARCHITEKTURA

STRONA GŁÓWNA  /  ARCHITEKTURA  /  POSESJA  /  Rezydencja na skraju lasu str. 1

Rezydencja na skraju lasu

Rezydencja na skraju lasu


To miejsce robi wrażenie na każdym, kto ma choć odrobinę wrażliwości na piękno. Otulona majestatem przyrody nowoczesna architektura niemal każdego dnia oferuje mieszkańcom spektakl z życia dzikich zwierząt. Do tego fascynującego przedstawienia ze swoją artystyczną wizją dołączył Robert Bartoszek, architekt odpowiedzialny za kreację wnętrz. 


Choć od zakończenia tej realizacji minęło już sporo czasu, Pan Robert wciąż pamięta emocje, jakie towarzyszyły mu w trakcie pracy. Przejazd ciemnym leśnym duktem prowadzącym na posesję, był niczym początek filmowego thrillera. Początek pełen niepokoju i pytań, jaki będzie finał? Na końcu jednak czekała nagroda – spektakularne widowisko z udziałem natury, która w tym zakątku Polski zachowała się wręcz w nienaruszonym stanie. Trudno się temu dziwić, miejscem akcji jest przecież przestronna rezydencja na obrzeżach parku krajobrazowego. 

– Stare dęby, krążące nad głowami orły i pulsująca w uszach cisza – do takiego otoczenia musiałem stworzyć wnętrze, które nie będzie konkurencyjne dla przyrody. Ze stonowaną kolorystyką, choć wychodzącą poza wyrachowane ograniczenie do kilku odcieni szarości – opowiada Robert Bartoszek. 

Przestrzeń z potencjałem

Współpraca z młodym małżeństwem z dwójką dzieci rozpoczęła się za sprawą wspólnego znajomego, który polecił inwestorom ten kontakt. W takich okolicznościach przełamywanie pierwszych lodów poszło całkiem szybko, a podczas pracy koncepcyjnej nad wystrojem obyło się bez większych tarć. Dom o powierzchni użytkowej przekraczającej 400 m² oferował duże możliwości, choć funkcjonalny układ pomieszczeń nieco odbiegał od standardów. 

– Wszystkie pomieszczenia – zarówno te związane z relaksem, jak i wypoczynkiem nocnym lub pracą, zostały ulokowane na rozległym parterze – wyjaśnia architekt. – Piętro w postaci górującej nad bryłą nadbudówki to strefa właścicieli, w której znalazło się miejsce na sypialnię małżeńską, łazienkę i garderobę. W programie użytkowym nie zabrakło też takich zakątków, jak sauna czy siłownia, a wszystkie te pomieszczenia zostały połączone wspólnym krwiobiegiem, czyli siecią inteligentnego zarządzania budynkiem. 

Romans ze sztuką 

Choć decyzję o uzbrojeniu domu w automatykę Robert Bartoszek doskonale rozumie, sam nie jest fanem nowoczesnych technologii. Jako artysta z wykształcenia i zamiłowania, absolwent Akademii Sztuk Pięknych w Poznaniu, nie wyobraża sobie, aby w rasowym domu mogło zabraknąć sztuki. 

– Mebel choćby najbardziej dizajnerski nie jest w stanie wnieść w przestrzeń takiej wartości, jaką reprezentują oryginalny obraz czy rzeźba. Zmieniają one nie tylko jakość wnętrza, ale też jakość życia. Są zarówno istotnym elementem dekoracyjnym, jak i pretekstem do snucia barwnych opowieści. Rozbudzają wrażliwość, rozpalają wyobraźnię – twierdzi architekt.

Sam w wolnym czasie też chętnie ucieka w świat sztuki tworząc własne dzieła. Kilka jego obrazów zawisło na ścianach tej rezydencji. Wniosły w jej przestrzeń kolor, nutę prowokacji, przede wszystkim jednak nadały jej indywidualny charakter. Własny wkład w oryginalną aranżację domu ma też przyjaciel Pana Roberta – artysta plastyk Adam Garnek. 

– Współpracuję z Adamem już od dawna, a jego dzieła są obecne w wielu moich realizacjach. Myślę, że inwestorzy, przysłuchujący się naszym rozmowom w trakcie pracy nad projektem, mają niezły ubaw – porozumiewamy się często skrótami myślowymi, swoistą grypserką zrozumiałą tylko dla nas. Jednak dogadujemy się doskonale, choć nie obywa się bez twórczego fermentu – śmieje się Robert Bartoszek.

Nie inaczej było także w tym przypadku. Kominek – będący główną osią przestrzeni na parterze, schody i szafa w przedpokoju są wspólnymi dziełami obu Panów. Najwięcej emocji między nimi wzbudziła jednak konstrukcja schodów, gdyż każdy z nich miał w głowie inną jej koncepcję. 

– Spieraliśmy się o te schody przez pół roku, budowaliśmy makiety, wciąż poszukiwaliśmy właściwej formy. Ostatecznie skończyło się na obsadzonych w stalowej konstrukcji stopniach z jasnego dębu – wyjaśnia architekt.

Ogniste serce

W nowoczesnej estetyce utrzymany jest także monumentalny kominek, przykuwający uwagę czarną obudową z blachy. Inspiracją dla niej były powyginane gałęzie dębów i akacji, które dzięki dużym przeszkleniom bez trudu można podziwiać na zewnątrz budynku. Ich nieregularne linie znalazły odzwierciedlenie na obudowie kominka, gdzie przyjęły postać biegnących w różnych kierunkach żłobień. W założeniach kominek miał być bryłą otwartą zarówno na strefę wypoczynkową, jak i część ze stołem jadalnianym. Ze względu jednak na wysoką temperaturę od strony paleniska, projektant zrezygnował z tego rozwiązania, a żywy ogień został ozdobą strefy relaksu z wygodną kanapą w roli głównej. 

– Inwestorzy wyraźnie zastrzegli, aby telewizor umieścić w osobnym pokoju. Nie chcieli, żeby najważniejsze dla budowania rodzinnych więzi wnętrza, czyli pokój dzienny i kuchnia z jadalnią, były zdominowane przez telewizyjny jazgot – tłumaczy Robert Bartoszek. 

Ryzyko popłaca

Elegancka sofa pochodzi z oferty polskiej firmy Noti, a jednym z jej wielu atutów jest oryginalny fioletowy kolor tapicerki. Świetnie komponuje się on nie tylko z ciemnym kominkiem, ale też z ascetyczną podłogą wykonaną z betonu przemysłowego. Całość tworzy harmonijną kompozycję szlachetnych barw z żywymi plamami koloru prosto z wiszącego na ścianie obrazu.

Odważnej kolorystyki nie zabrakło też w strefie kuchennej. Stojące przy bufecie stołki rozweselają przestrzeń pogodnym różem, a zabudowa kuchenna z lakierowanego na wysoki połysk mdf‑u otrzymała kolor oberżyny. 

– Zgoda na zastosowanie takich kolorów jak fiolet czy róż jest wyrazem dużej odwagi inwestorów. Cieszę się, że nie bali się zaryzykować, bo dzięki temu ich dom zyskał niepowtarzalny klimat – mówi architekt. – Pojawiające się w trakcie wykańczania ryzyko sprawia, że dom staje się nam bliższy emocjonalnie. I nawet jeśli czasem nie wyjdzie w nim wszystko zgodnie z planem, to gospodarze znajdują siłę i odwagę, aby bronić swoich pomysłów. Zaczynają utożsamiać się z przestrzenią.

Imponująca kuchnia robi wrażenie przede wszystkim pokaźnymi rozmiarami brył – zabudowy pochodzącej z oferty firmy Zajc, 4,5–metrowej wyspy z blatem wykończonym corianem oraz okapem, który efektownie zdobi sufit. Wszystko musiało być duże, bo – jak przekonuje twórca wnętrza – parter to rozległa przestrzeń. Małe rzeczy w niej znikną i zupełnie stracą na znaczeniu. 

– Mamy tutaj też jeden z nielicznych mebli, który nie pochodzi od polskich producentów – zdradza Pan Robert. – Stół z oferty Bonaldo zachwycił nas tak bardzo, że nie potrafiliśmy się mu oprzeć. Zwłaszcza że idealnie wkomponował się w proporcje, a jego wybarwienie pasowało do innych drewnianych elementów na parterze. 

Dobre i polskie 

Robert Bartoszek jest wielkim zwolennikiem urządzania wnętrz produktami polskich marek. Bez kompleksów sięga po propozycje materiałów wykończeniowych czy mebli prosto od polskich producentów. Jest święcie przekonany, że ich oferta pod względem jakości w niczym nie ustępuje propozycjom z Europy Zachodniej, a do tego jest zdecydowanie bardziej konkurencyjna cenowo. Do produktowego patriotyzmu zachęca też współpracujących z nim inwestorów. 

Do eleganckiej rezydencji na skraju zielonego królestwa Pan Robert zagląda teraz znacznie rzadziej, niż podczas trwania prac nad projektem. Jednak miesiące spędzone na rozmowach z właścicielami sprawiły, że relacja z nimi przetrwała próbę czasu i z profesjonalnej zmieniła charakter na prywatną. Projektant z satysfakcją obserwuje, jak wiejska posiadłość ze współczesną architekturą nabiera szlachetnej patyny. Cieszy go, że dzieci właścicieli oswoiły dizajnerskie wyposażenie, a dzikie zwierzęta wciąż ufnie podchodzą pod domostwo. 




Autor: Projekt: Robert Bartoszek, www.wnetrza-bartoszek.pl Tekst: Agata Piszcz-Wendołowicz Zdjęcia: Norbert Banaszyk, banaszykfotografiawnetrz.blogspot.com