ARCHITEKTURA
Projektowanie to więcej niż ładny obrazek
Rys. Jan Sikora
Żyjemy w czasach, gdy najważniejszym zmysłem jest wzrok. Na drugim planie są dopiero słuch, smak, dotyk... Nasze ulice przemierzają młodzi ludzie, którzy zdają się nie dostrzegać rzeczywistości, poza swoim smartfonem. Jak powiedziała ostatnio Zuza Skalska: „(…) telefon jest smart, więc my jesteśmy stupid”.
Obraz, który nas kreuje przybiera wiele postaci: w teledyskach jest pulsujący, w reklamach jaskrawy, niecierpliwy w przekazie, wyraźny i zawsze łatwo dostępny. Przestrzeń, do jakiej przenosi się nasza świadomość, jest przeładowana treścią i w swojej nieskończoności nieludzka – jak linia czasu Facebooka. Gdy dominuje jeden zmysł, inne stopniowo zanikają. Wszyscy więc zaczynamy cierpieć na atrofię polisensualności i identyfikować świat tylko i wyłącznie z dwuwymiarowymi komunikatami wizualnymi. Doskonale opisuje to m.in. Juhani Pallasmaa w swojej przełomowej książce „Myśląca dłoń”.
Jak łatwo się domyślić – ma to ogromny wpływ na świat projektowy, na oczekiwania inwestorów oraz sam proces twórczy. Projektowanie zaczęło się więc opierać na pięknych obrazkach, np. kolekcji zdjęć na Instagramie. Wiele osób (wliczając w to samych projektantów) zaczyna myślenie o wymarzonym domu od tworzenia takich właśnie cyfrowych kolekcji: „kanapę poproszę z tego wnętrza, podoba mi się lampa z tego katalogu, tamten dywan też jest świetny”. Coraz rzadziej zaglądamy też do prasy drukowanej, a dotyk papieru i realnego przedmiotu, jakim jest chociażby gazeta, to przecież coś więcej niż szukanie informacji i inspiracji. To przyjemny rytuał o wielu znaczeniach.
Obserwując prace projektantów wnętrz, można więc dojść do smutnego wniosku: jest w nich coraz mniej myśli, pomysłów, idei, a coraz więcej skopiowanych obrazków. Projekty zdają się składać z zaczerpniętych z popularnych portali motywów i kolorów. A kiedy kopiujemy wzory, niestety, automatycznie maleje wartość projektu. Nadprodukcja pięknych obrazków, bez głębi i opowieści w tle, powoli zabija kreatywność. W dobie cywilizacji informacyjnej taka metoda projektowa stała się jednak najszybsza, najłatwiejsza i otrzymała cichą legitymizację społeczeństwa.
W pędzie za „ładnym obrazkiem” nie można jednak zapominać, jaki jest prawdziwy cel projektowania. Jest nim – nic dodać, nic ująć – tworzenie funkcjonalnego i pięknego świata dla człowieka. No i tu mamy już pierwszy zgrzyt – oto na pierwszym miejscu nie jest obrazek, a człowiek. Projektowanie – wg powyższej definicji – zaczyna się od człowieka i świata. Uważam, że podstawową cechą projektanta powinna być umiejętność stawiania mądrych pytań, a nie szukania błyskotliwych odpowiedzi. Takie pytania to m.in.: Jak Państwo chcą czuć się w tym wnętrzu?, Czym jest dla Państwa ognisko domowe?
Projektowanie zorientowane na człowieka i lokalny kontekst (np. kulturowy, polityczny, geograficzny) tworzy dzieła wybitne – idee, znaki w przestrzeni, styl życia. Daje prawdziwe szczęście i pomaga odszukać sens życia – niezależnie, czy jest to kominek we wnętrzu, czy ławka nad brzegiem morza dla osób starszych. Myślenie „obrazkiem” daje niestety tylko kolejny obrazek, który bardzo szybko blaknie i znika – nie ma bowiem żadnego znaczenia.
Podziel się swoimi refleksjami:
sikorawnetrza@gmail.com
Autor: dr hab. Jan Sikora