DESIGN
Agnieszka Bar - chcę przekazać coś ważnego
Z Agnieszką Bar,
projektantką refleksyjnych przedmiotów ze szkła
rozmawia Maria Kubala.
Urodziła się Pani w górach, w rodzinie o tradycjach rzemieślniczych – jaki miało to wpływ na Pani zawodowe wybory i pasje?
Miejsce z którego pochodzę, czyli mała miejscowość w Sudetach, bliskość natury, ale także dom, w którym rzemiosło było obecne na co dzień miały i nadal mają dla mnie ogromne znaczenie. Jako pięciolatka uwielbiałam obserwować mojego tatę, jak pracuje z drewnem. Wizyta w jego warsztacie była małym świętem – bawiłam się wówczas trocinami, zadawałam mu mnóstwo pytań, z dziecięcą wrażliwością odkrywałam procesy, w wyniku których z kawałka drewna powstawał użyteczny mebel czy kwietnik. Byłam przekonana, że pójdę w ślady ojca, choć zdawałam sobie sprawę, że stolarstwo to zajęcie męskie – pochłaniające bardzo dużo energii, wymagające siły fizycznej, znajomości skomplikowanych maszyn. Być może z tego powodu moje zainteresowania skupiły się na kobiecym zajęciu. Zaczęłam interesować się szyciem – babcia, która była krawcową, uczyła mnie prostego projektowania, krojenia i wykańczania ubrań. Szyłam głównie na swoje potrzeby, ale to doświadczenie dało mi kontakt z zupełnie innym surowcem – delikatnym i zwiewnym.
Co więc zdecydowało, że wybrała Pani szkło?
Po podstawówce musiałam wybrać szkołę średnią, a nauczyciele sygnalizowali, że mam talent plastyczny. Zdecydowałam się na Liceum Plastyczne w Jeleniej Górze, w którym do wyboru były tylko dwa kierunki. Intuicyjnie zdecydowałam się na szkło, wiedząc, że ten region jest kolebką hutnictwa i ma silnie zakorzenione szklarskie tradycje. Na ironię, w szkle najbardziej zaskoczyło mnie to, że przy pracy muszę wykorzystywać maszyny. Więc to wszystko, od czego chciałam uciec, w jakiś sposób do mnie wróciło – praca w trudnych warunkach, z użyciem chemii, wymagająca siły fizycznej, samozaparcia i cierpliwości.
Co najbardziej Panią zafascynowało w tym kruchym materiale?
Szkło jest materiałem w 100% odnawialnym. Za każdym razem można je przetworzyć, dzięki czemu nie produkujemy śmieci. Każdy szklany przedmiot, raz użyty, może być poddany recyklingowi i przetworzony na nowe naczynie. Oczywiście, potrzebujemy energii, aby wydobyć ze szkła nową formę. Nie jest więc materiałem w pełni ekologicznym, jednak w odróżnieniu od np. plastiku, nie jest dla natury ciałem obcym. Większość technik szklarskich nie zmieniła się od starożytności. Szkło wytwarzano już w Mezopotamii, a technika rozdmuchiwania szkła – uwieczniona na rycinach przedstawiających starożytnych Egipcjan, którzy siłą swoich płuc rozdmuchują materię – używana jest do dziś w niezmienionej formie. Fascynuje mnie ta pierwotność. Technologie ewoluują, rozwijają się nowe techniki, ale zawsze z szacunkiem do rzemieślniczej tradycji i w bliskim związku z przeszłością.
Jak powstaje nowy projekt? To impuls czy raczej długofalowy proces?
Wykonuję różne projekty, krótkoseryjne kolekcje przedmiotów użytkowych, artystyczne rzeźby, ale też produkty na zlecenie producentów. Opracowanie koncepcji to czas twórczej burzy, kiedy pozwalam sobie na kreatywną zabawę i pełną swobodę. Jest chaos, w którym rodzi się wiele impulsów. To dopiero baza wyjściowa, początek, następnie zaczynam dłuższy i uporządkowany proces projektowy. W przypadku pracy na zlecenie istotne jest, czy idea zgodna jest z moimi przekonaniami, gdyż zależy mi wyłącznie na wartościowych projektach.
Ważną rolę pełni w nich natura...
Jako artysta żywię duży szacunek do natury. Doceniam to, co nam oferuje. Fascynują mnie rośliny i zioła, pogłębiam wiedzę na ich temat i staram się wykorzystywać ją w moich projektach. Bez natury nie wyobrażam sobie życia. Mieszkam we Wrocławiu, ale i tak każdą wolną chwilę spędzam w otoczeniu przyrody. Kiedy mam okazję stworzyć projekt autorski, o którego kształcie decyduję od początku do końca, zazwyczaj sięgam po inspiracje z natury. Tak było w przypadku prac Sarna i White Sheep. Powstały z potrzeby zabrania głosu w ważnej sprawie. Poroże, trofeum myśliwskie, które często kojarzone jest z bezmyślną ingerencją człowieka w naturę, wprowadza nas w konsternację, szczególnie kiedy odkrywamy, że służy do uprawy roślin... Moment interakcji wzbudza w nas uczucie dyskomfortu, dzięki niemu mamy szansę zastanowić się, jakie są nasze relacje ze zwierzętami i jak powinniśmy dbać o siebie nawzajem.
Pani projekty często wprowadzają użytkowników w stan niepewności, czy to celowy zabieg?
Jednym z takich projektów była kampania „Dbamy o lepszą codzienność” firmy Watchdog Polska. Celem było wyprowadzenie użytkownika z rutyny poprzez wzbudzenie w nim niepewności. Zanim podjęłam się tej współpracy długo zastanawiałam się, czy te założenia nie przeczą istocie użytkowego projektowania. Jak celowo stworzyć przedmiot, który nie działa optymalnie? To pogranicze sztuki użytkowej i refleksyjnej, co bardzo lubię. Produkt nie jest jedynie produktem, lecz czymś więcej. Zajmując się autorskimi projektami, mam możliwość coś ważnego użytkownikowi zakomunikować i korzystam z tego.
A pamięć, ślad – na ile są według Pani istotne w pracy ze szkłem?
Natura funkcjonuje w nieprzerwanym cyklu życia i śmierci. Uważam więc, że to co wytwarzamy także powinno tym prawom podlegać. Jeżeli przedmiot stoi w sprzeczności z naturalnym rytmem, najczęściej jest odpowiedzią na chwilową potrzebę. A potrzeby szybko się zmieniają. Dizajn, moim zdaniem, powinien służyć, a nie zaśmiecać. Twórca zaś musi mieć świadomość przemijania. Za każdym razem powinien stawiać sobie pytanie, czy następne pokolenia będą potrzebowały naszych przedmiotów? Pamięć i ślad pełnią ważną rolę w projektach Vitka & Vitek i Splecione. Pierwszy z nich powstał w ramach projektu „Odzyskiwanie rzemiosł na Pomorzu” zorganizowanego przez Gdynia Design Days w tamtym roku. Wybrałam rzemiosło, które powoli odchodzi w zapomnienie i funkcjonuje coraz częściej wyłącznie w formie warsztatów i pokazów. Miałam okazję poznać proces produkcji koszy wiklinowych, począwszy od tego, jak wiklina rośnie, a później, jak się ją zbiera. Uczyłam się wyplatać kosze według najprostszych technik, miałam możliwość wymiany doświadczeń z osobami, które na co dzień wykonują to zajęcie. Były to tygodnie wymagające od nas zaangażowania, które następnie przekuliśmy w rozwiązanie projektowe. Początkowo miał być to projekt wiklinowy, ale kiedy przywiozłam wszystkie wykonane przeze mnie próbki, pojawiała się potrzeba odciśnięcia w szkle tego ginącego rzemiosła. Szkło jest bardzo trwałe, może przetrwać lata... i tak powstały pierwsze przedmioty – kosz i misa.
Brała Pani udział w międzynarodowych wystawach i warsztatach, współpracując przy projektach z innymi artystami – Julią Janus, Silvanem Signorette (wenecki projekt Motion Blur), Mehmetem Kömürcü (turecki projekt Bosphorus). Czy wspólne tworzenie ubogaca?
Po studiach stworzyłyśmy z koleżankami grupę WZOROWO i już wtedy poczułam wartość współpracy i dialogu. Później miałam potrzebę pracy indywidualnej. Po latach wróciłam do zawodowych związków, zaczęłam się angażować w projekty, w których mam możliwość współpracy z rzemieślnikami i projektantami. W Istambule poznałam najstarszą turecką technikę szklarską – cesmi bulbul. Podobnie jak w standardowych technikach – szkło dmuchane jest w niej przez piszczel, jednak dalej napotykamy różnice – z gorącego szkła tworzone są bowiem nitki, które później wtapia się w masę na gorąco. Troszeczkę zakłóciłam ten proces, tworząc dodatkowo trójwymiarowy efekt. Współpraca z Mehmetem pokazała mi, że każdy rzemieślnik ma swoje patenty i różną tolerancję precyzji. Jej owocem był zestaw naczyń do podawania nabiału – tradycyjnego, tureckiego ajranu, twarogu i jogurtu, który przyprawiany jest solą. Jeśli chodzi o wenecki projekt, miałam pomysł na naczynie, które obraca się jak bączek. Dekoracja inspirowana techniką milefiori podczas ruchu zmieniała się w barwny pas, z którego trudno wyczytać pierwotne kształty. Podczas tej współpracy po raz pierwszy musiałam w pełni zaufać rzemieślnikowi i dać mu swobodę formowania. Otworzyłam się na to, że może powstać coś, czego nie narysowałam.
A ostatni projekt z litewską projektantką mody Juliją Janulaityté?
Julija to właścicielka i kreatorka marki modowej Julia Janus. Poznałyśmy się kilka lat temu, często rozmawiałyśmy o naszym podejściu do projektowania. Wiele nas łączy, choć dzieli przede wszystkim materia. W projekcie „My. Piękno w różnorodności” chciałyśmy zderzyć dwa różne surowce, ale jednocześnie podkreślić to, co jest w nas wspólne – zaangażowanie i wartości, takie jak różnorodność i tolerancja. Jednym z elementów wystawy były liście z tego samego drzewa – przez ich pryzmat chciałyśmy pokazać różnorodność gatunku w ramach jednej rośliny.
Czy szkło powinno być prezentowane w odpowiednim otoczeniu? Jaki ma ono wpływ na odbiór produktu?
W tamtym roku brałam udział w Vienna Design Week. Do ekspozycji autorskiej wystawy otrzymałam specyficzną przestrzeń. Był to warsztat naprawy fortepianów, którego wnętrze trzy lata temu strawił pożar. Ściany jednak nie spłonęły, ale na ich powierzchni powstała niejednolita struktura, stanowiąca mieszaninę sadzy i szarego, zniszczonego betonu. Na ścianie powstały oryginalne, malarskie efekty, które właściciele warsztatu postanowili zachować przy pomocy impregnacji. Chciałam więc przygotować wystawę tak, aby wpisała się w ten klimat. Dzięki współpracy z architektem z BASK zrealizowaliśmy opowieść o ogniu, który pełni istotną rolę w formowaniu szkła. Udało się w ramach tej wystawy pokazać nie tylko przedmioty, ale też sam proces ich wytwarzania i narzędzia. Wspólne było to, że w szkle również coś musi ulec zniszczeniu, żeby powstało coś nowego...
Agnieszka Bar
www.agnieszkabar.pl
Absolwentka Akademii Sztuk Pięknych im. Eugeniusza Gepperta we Wrocławiu. Dyplom ukończyła na kierunku Wzornictwo: Projektowanie szkła (2007). Studiowała sztuki użytkowe na Academy of Fine Arts and Design w Bratysławie (2006) oraz w Technic University w Libercu (2004). Buduje markę osobistą, specjalizującą się w produktach wytworzonych ze szkła. Projektuje krótkoseryjne przedmioty codziennego użytku, naczynia oraz unikatowe obiekty refleksyjne do przestrzeni prywatnych i publicznych. Realizuje projekty eksperymentalne w kooperacji z rzemieślnikami i ośrodkami szklarskimi w Polsce i za granicą. Współpracuje jako projektant w procesie wdrażania wzorów przemysłowych. Była współzałożycielką Grupy Projektowej WZOROWO (2009–2014), w ramach której wraz z Agnieszką Kajper i Kariną Marusińską prowadziła działania projektowe w obszarze szkła i ceramiki, projekty artystyczne i edukacyjne. Aktualnie zajmują ją projekty badawcze i edukacyjne w Katedrze Szkła na macierzystej uczelni. Współtworzy program edukacyjny I Pracowni Projektowania Szkła Użytkowego profesora Kazimierza Pawlaka, na Wydziale Ceramiki i Szkła ASP we Wrocławiu.
Autor: Maria Kubala