DESIGN
Pozwólmy sobie na luz - wywiad z Robertem Majkutem
Robert Majkut Jeden z najbardziej rozpoznawalnych polskich projektantów i twórca konceptów o pionierskim charakterze. Właściciel i Dyrektor Generalny cenionej w polskiej branży kreatywnej firmy Robert Majkut Design, współwłaściciel i główny projektant w brytyjskiej firmie Whaletone Ltd., ekspert w Think Thank, zdobywca międzynarodowych nagród, m.in. European Property Awards. Projektował dla takich marek, jak Valentino, Profbud, Open Finance, Noble Bank, Alior Bank, PKO Bank Polski, Multikino, Grupa ITI, Orange Sky, Golden Harvest, Kolosej, Kronverk Cinema, T‑Mobile, Plus, Time Trend, ING i dla wielu innych. Zajmuje się projektowaniem wnętrz i produktów, brandingiem, kreacjami architektonicznymi oraz scenografią teatralną i baletową. www.robertmajkut.com
Kiedyś powiedział Pan, że architektura dobrze zaprojektowana starzeje się wolniej i piękniej. Jaka więc jest i czym się charakteryzuje dobrze zaprojektowana architektura?
Problem polega na tym, że tak naprawdę nie wiemy, jak wygląda forma idealna. Zresztą, pewnie w ogóle nie istnieje, albo nie dla każdego jest taka sama. Wydaje mi się, że w architekturze istnieje coś takiego, co obserwować można również w dobrej poezji. Coś nieuchwytnego i trudnego do sprecyzowania, a jednak wyczuwalnego od pierwszej chwili. Poczucie, że mamy do czynienia z dziełem kompletnym, głęboko zharmonizowanym. Dziełem, które we wszystkich obszarach pozwala nam doświadczać czegoś niezwykłego.
Spektakularności nie sposób odmówić wielu projektom. Ale geniusz architekta, który ujawnia się na przykład w komfortowym odczuwaniu architektury wewnątrz, a nie tylko z zewnątrz – to już rzadsza cecha. Dopiero konfrontacja z obiektem, doświadczenie jego zastosowania i czas użytkowania pokazują, które projekty są dobre, nie tracą atrakcyjności i zachowują biznesową wartość.
Z drugiej strony znacznie prościej stwierdzić, które projekty nie są dobre. Łatwo zauważyć brak harmonii, refleksji, smaku… Niestety, tworzenie takiej architektury jest znacznie mniej wymagające, co owocuje jej powszechnością. W Polsce rozkwit marnych realizacji nastąpił w latach 80. Na szczęście wraz z większymi aspiracjami, nakładami i świadomością inwestorów, sytuacja się poprawia.
Jak dziś mieszkają, pracują, żyją Polacy? Czy zwiększająca się ilość dobrych projektów w naszym otoczeniu kształtuje nasze gusta?
Błędem jest oczekiwanie, że społeczeństwo zmieni się z dnia na dzień i ujawni zaklęte w sobie niespełnione piękno. Proces dojrzewania musi trwać. Do tego potrzeba środków i doświadczeń (także tych negatywnych). Polskie społeczeństwo się zmienia – podróżujemy, oglądamy i obcujemy z pięknymi rzeczami. Zdobywamy wiedzę i świadomość, a to procentuje. Coraz częściej widzę świetne projekty – odważne, nieszablonowe, po prostu fajne. I coraz rzadziej muszę odwracać wzrok od tych wywołujących ból zębów. Coraz liczniejsze grono inwestorów nie waha się wydać więcej na dobry projekt. Nie boją się zaufać projektantowi czy architektowi, a jednocześnie mają wystarczającą wiedzę i świadomość, by móc wypracować z nim odpowiednie rozwiązania. Coraz częściej mądrze o nich dyskutują, oceniają, poddają refleksji…
Gdzie w dobrym wzornictwie leży granica między funkcjonalnością a estetyką? Który z tych elementów powinien przeważać?
To zagadnienie pozostanie nierozstrzygnięte tak długo, jak będzie trwał design. Są bowiem produkty – znaczące z punktu widzenia historii wzornictwa – które wyraźnie przechylają szalę na jedną ze stron. Produkty, które są funkcjonalne – ale niezbyt atrakcyjne, lub piękne – ale niekoniecznie praktyczne. Świat – w tym świat designu, jest tak zróżnicowany, że znajduje się w nim miejsce zarówno na jedne, jak i na drugie propozycje. Zwłaszcza, że nie ma jednego kanonu piękna.
Weźmy jako przykład słynną wyciskarkę do cytrusów Starcka. Elaboraty już o niej napisano. Nie jest zbyt użyteczna, a jednak wiele osób chce ją mieć. Czy to źle? Absolutnie nie. Po prostu piękno też jest funkcją.
Jaka wartość w tworzeniu jest dla Pana najważniejsza?
Mam swoją metodykę pracy. Wypracowany schemat postępowania, który bezpiecznie prowadzi mnie krok po kroku przez poszczególne etapy tworzenia projektu, systematyzuje go i porządkuje. Myślę, że większość twórców pracuje podobnie. To konieczne, gdy pracuje się z klientem biznesowym, który ma swoje założenia i wymagania. Ale w tej procedurze jest, i musi być, miejsce na moment mikroolśnienia (a czasem makroolśnienia). Nie da się go zracjonalizować, ani sztucznie wymusić. Nie waham się tego elementu nazwać talentem czy darem, który szczęśliwie otrzymałem od losu. Bez wizji, pomysłu pozwalającego wyjść poza granice oczywistego nie sposób czegoś nowego zaproponować. Właśnie ten moment lubię najbardziej – uwolnienie wyobraźni i kierowanie się nią jak kompasem wyznaczającym drogę. By sięgać po więcej.
Mówi Pan niekiedy, że zawodowo zajmuje się przyszłością. Jaka ona będzie?
To dobre pytanie. Z dużą ciekawością obserwuję, co się dzieje na pograniczu designu i nauki. Osiągnięcia technologii, sztuczna inteligencja, rzeczywistość rozszerzona i wirtualna… Wcześniej czy później te nowinki trafią w nasze ręce powszechnie. Staną się narzędziem w rękach designera, z biegiem czasu płynnie wpiszą się w naszą codzienność. I zrewolucjonizują ją!
Proszę sobie wyobrazić humanoidalnego robota, który uczestniczy w ważnych biznesowych spotkaniach. Dzięki odpowiednim programom, w sekundę potrafi zanalizować tysiące danych i stworzyć absolutnie analityczną, precyzyjną odpowiedź na konkretny problem. Żaden człowiek, nawet ten z największą wiedzą i doświadczeniem, nie zrobi tego tak szybko. Będzie zmuszony sięgnąć do danych, pomyśleć, stracić czas… Taka technologia może stać się fantastyczną pomocą. O ile oczywiście będzie dobrze wykorzystana – przez ludzi chcących ulepszać świat, rozwijać go, nie zaś tych, których pociągają tylko władza i pieniądze.
Co ważne, te zmiany już się dokonują. Tyle tylko, że na co dzień ich nie zauważamy, lub więcej – nienależycie oceniamy i ignorujemy.
Zaledwie kilkanaście dni temu robot o imieniu Sophia otrzymał z rąk króla Arabii Saudyjskiej obywatelstwo. Przyszłość wyobrażona dzieje się teraz.
Jak w obliczu tych zmian widzi Pan swoją przyszłość?
Wierzę, że będą się działy ciekawe rzeczy. Chcę móc uczestniczyć w projektach korzystających z dobrodziejstw nowoczesności i technologii. Chcę implementować je w codzienność. Móc obcować z ludźmi otwartymi, szukającymi nowych rozwiązań i lokujących swoje nadzieje w nas – twórcach, którzy potrafią wszystkie te wątki spleść w jedną całość. Marzę o możliwości tworzenia twórczego, intelektualnego fermentu. O otwarciu choć małej furtki i stworzeniu platformy, gdzie myśl i idea wyjdą w przyszłość, by zmienić świat. Choćby w niewielkiej skali.
Dziękuję za rozmowę.
Autor: Katarzyna Hryniewicka