DESIGN
Uwielbiam zwiedzać fabryki
Małgorzata Pękala: Wszystkie moje meble adresuję do osób ceniących piękno, ergonomię i kontakt z naturą. I obowiązkowo posiadających fantazję i poczucie humoru.
Małgorzata Pękala, designer, projektantka wnętrz, odzieży, tkanin, dywanów i scenografii teatralnych. Absolwentka Państwowego Liceum Sztuk Plastycznych im. Antoniego Kenara w Zakopanem – kierunek Meblarstwo Artystyczne oraz Wydziału Architektury Wnętrz i Wzornictwa Przemysłowego Akademii Sztuk Pięknych we Wrocławiu. Specjalizuje się w projektowaniu mebli do produkcji seryjnej, również z wykorzystaniem materiałów odpadowych. Organizuje autorskie wykłady i warsztaty projektowe z uwzględnieniem recyklingu i upcyklingu. Od 1993 r. prowadzi prywatną pracownię projektową.
Redakcja: Czy dla współczesnego designera klasyczne wzory są jeszcze interesujące? Mogą być inspiracją?
Małgorzata Pękala: Oczywiście, że klasyka jest interesująca! Tak, jak nie można żyć, wypierając się swoich korzeni, tak również klasyczne wzory mogą być źródłem wielu inspiracji. Zakorzenienie w tradycji to bardzo istotna sprawa dla każdego człowieka.
Najpierw liceum plastyczne, później akademia sztuk pięknych. Patrząc na Pani biografię widać, że bardzo wcześnie wiedziała Pani, co chce w życiu robić. Skąd wzięło się zainteresowanie designem?
Od wczesnego dzieciństwa projektowałam, szyłam, „produkowałam” różne przedmioty. Miałam też, jak na dziecko, dość dziwne zamiłowanie do fabryk. W szkole podstawowej bywałam w garbiarniach. Odwiedzałam z tatą fabryki przemysłu drzewnego, w których pracował, poznawałam ich funkcjonowanie. Jako dziesięciolatka szyłam na maszynach kuśnierskich, a w liceum wykonywałam meble na maszynach stolarskich. Myślę, że te wszystkie doświadczenia skierowały mnie na ścieżkę designu. Nadal uwielbiam zwiedzać fabryki, traktuję je z takim samym pietyzmem, jak muzea (śmiech).
Dlaczego swój talent postanowiła Pani wykorzystać przede wszystkim do projektowania krzeseł, siedzisk i stołów? Co jest w nich takiego niezwykłego?
Nie wierzę w przypadki. Czas pokazał, że taka właśnie jest moja droga. Pracę rozpoczęłam jeszcze na studiach. Była to identyfikacja wizualna firmy Nowy Styl. Początkowo wykonywałam wszystkie prace reklamowe – od projektu logo, katalogów, sesji zdjęciowych, kampanii prasowych po projekty stoisk targowych. W ramach honorarium wyjechałam do Włoch śladami fabryk meblowych, gdzie mogłam poznać ich technologie, które niedługo zagościły również w Polsce. Wraz z rozwojem firmy nastał czas na nowe produkty. Nie ograniczam się jednak do projektowania mebli, choć meblarstwo jest moją pasją.
Oprócz tworzenia mebli, zajmuje się Pani projektowaniem odzieży, tkanin, wnętrz, scenografii teatralnej. Który z tych światów jest Pani najbliższy?
Zarówno tkaniny, jak i meble, są częścią przestrzeni wokół człowieka, o którą chciałabym zadbać. W związku z projektowaniem wnętrz poszerzam swoją wiedzę, np. o chińską sztukę aranżacji przestrzeni feng shui. Teatr jest światem sztuki, który również mi w duszy gra (śmiech) i cieszę się, że mogę rozwijać się na tym polu. W zeszłym roku zaprojektowałam scenografię z materiałów odpadowych, głównie były to fragmenty butelek PET.
No właśnie, w swoich projektach często wykorzystuje Pani drewno, ścinki sukna wełnianego, resztki dywanów, fragmenty blachy nierdzewnej. Zamiłowanie do recyklingu to odpowiedź na zapotrzebowanie rynku,
czy głębsza idea?
Uważam, że projektanci powinni być wyczuleni na problemy ekologii i przyszłości Ziemi. Zrównoważony design jest naszą powinnością, standardem. Mądry projektant pamięta o postanowieniach komisji Brundtland: „Zaspokajając potrzeby obecne, nie możemy zagrażać możliwościom zaspokojenia potrzeb przyszłych pokoleń”.
Czy w ten sposób próbuje Pani połączyć tradycję z nowoczesnością?
W projektowaniu wykorzystuję materiały naturalne i recyklingowe. Będąc blisko produkcji, wyszukuję też odpady okołoprodukcyjne, które później trafiają do mojego warsztatu. Łączenie tradycji z nowoczesnością rozumiem jako wykorzystywanie naturalnych materiałów w zderzeniu z nowoczesnymi technologiami, takimi jak laserowe cięcie metalu czy frezowanie maszynami CNC.
Dla kogo powstały takie oryginalne i ekologiczne meble, jak ławka Kamasutra czy siedzisko Tulip Duet?
Wszystkie moje meble adresuję do osób ceniących piękno, ergonomię i kontakt z naturą. No i obowiązkowo posiadających fantazję i poczucie humoru (śmiech). Moja praca przebiega dwutorowo. Z jednej strony projektuję meble dla fabryk, czyli jest to produkt seryjny. Z drugiej tworzę własną kolekcję, w której nadrzędną ideą jest projektowanie zrównoważone.
„Pasja tworzenia” – pod takim hasłem prowadzi Pani warsztaty projektowe dla najmłodszych? O czym Pani rozmawia z dziećmi?
Rozmawiamy o designie, ekologii. Naprawdę można czasem się zdziwić, co ma do powiedzenia na ten temat np. kilkuletnia Lenka. Dzieci są zaskakujące (śmiech). Obcowanie z młodymi ludźmi wzbogaca, a ich wyobraźnia jest nieoceniona. Staram się pokazać dzieciom, że mają wpływ na jakość życia, na to jaki będzie świat, w którym przyjdzie żyć im i następnym pokoleniom. Dobrze się bawimy w czasie warsztatów, ale poza tym chcę, aby zobaczyły, że design przekłada się na świadome życie.
Podobno Pani marzeniem jest zaprojektowanie samochodu. O jakim modelu Pani myśli?
Tak kiedyś powiedziałam!? Nie miałam na myśli konkretnego koncernu, a raczej chodziło mi o działanie w dużym zespole, bo tego mi brakuje w codziennej pracy. Moim marzeniem jest po prostu tworzenie przedmiotów i miejsc, które będą uszczęśliwiały odbiorców. Nie ma znaczenia, co to będzie.
Dziękuję za rozmowę.
Autor: Adam Mazurek, fot. Archiwum Małgorzaty Pękali i Jacka Rojkowskiego