INWESTYCJE
Samochody przyszłości
fot. Tesla Motor
Samochód samodzielnie omija przeszkody, hamuje przed przejściem, zatrzymuje się na czerwonym świetle. A kierowca? Może w tym czasie poczytać elektroniczne wydanie gazety. To bajka? Już niebawem - nie!
Kierowca jaki jest, każdy widzi. Bywa świetny, ale czasami jest zdenerwowany, agresywny, zmęczony, zdekoncentrowany, irracjonalny, brakuje mu umiejętności... Można wymieniać tak bez końca, bo lista wad jest długa. Czy nie lepiej jest więc stworzyć samochód, który będzie sam podejmował decyzje? Wyposażony w automatyczny system sterowania, laserowe czujniki odległości, radary, komputery, kamery. Nie pozwoli zasnąć i zjechać na przeciwległy pas ruchu. Zadecyduje, kiedy skręcić, kiedy się zatrzymać. Jedynym zadaniem kierowcy będzie zaprogramowanie właściwej trasy i wciśnięcie guzika „start”.
Technologie „jutra” dzisiaj
Współczesne auta przypominają małe statki kosmiczne. Pod wytrzymałymi „blachami” – które blachami są już tylko z nazwy, bo konstrukcja karoserii, z wydzielonymi strefami kontrolowanego zgniotu, składa się z wielu kompozytów – ukryte są systemy, które poprawiają komfort jazdy. Przeciwpoślizgowy, korekcji siły hamowania, pokolizyjny, kontroli ciśnienia w oponach itd.
Dodajmy jeszcze czujniki (zmierzchowe, deszczu), światła adaptacyjne (strumień światła reflektorów dostosowuje się do drogi i prędkości pojazdu), kamery nadzorujące parkowanie, ostrzegające przed niespodziewaną zmianą pasa oraz na podczerwień – ułatwiające jazdę nocą, a także radar zapobiegający nadmiernemu zbliżeniu się do poprzedzającego pojazdu i „inteligentny” kluczyk rozpoznający linie papilarne, dostępny np. w Audi A8. Uff... Oczywiście całym tym „inwentarzem” zarządza komputer pokładowy z systemem nawigacji oraz system wydawania poleceń głosem.
System chroni, system radzi...
Specjaliści z Volvo szczególną wagę przykładają do kwestii bezpieczeństwa. Do 2020 r. firma planuje wdrożyć do produkcji „bezwypadkowe” samochody. Po prostu, w przypadku zagrożenia auto przejmie kontrolę i podejmie właściwą decyzję, np. ominie przeszkodę.
Wersja mini takiego systemu jest już montowana w niektórych modelach V70 czy XC60, a w przyszłym roku Volvo zaprezentuje dwa nowe systemy bezpieczeństwa czynnego – Pedestrian Safety oraz Collision Warning with Full Auto Brake. Pierwszy umożliwia kierowcom uniknięcie kolizji z pieszymi przy prędkości poniżej 25 km/h. Z kolei Collision Warning with Full Auto Brake wyeliminuje niebezpieczeństwo stłuczki czy wypadku samochodowego, gdy różnica prędkości między pojazdami będzie wynosiła mniej niż 25 km/h. Oba systemy wykorzystują zainstalowany w osłonie chłodnicy radar, kamerę umieszczoną w górnej części przedniej szyby obok lusterka wstecznego oraz centralną jednostkę sterującą.
Konie z prądem lub z wodorem
Auto nowej generacji z pewnością nie będzie napędzane tradycyjnymi paliwami. Benzyna i ropa powoli stają się passe. Zresztą, zasoby czarnego złota kurczą się w zastraszającym tempie, a cena baryłki momentami winduje na wysokość Burj Dubaj. Dlatego najwięksi gracze na runku już dzisiaj oferują modele z silnikami hybrydowymi. I najważniejsza informacja dla klientów klasy premium: nie są to auta o mocy „konika polnego” Toyoty Priusa.
Po drogach jeździ już Lexus LS 600h z pięciolitrowym silnikiem benzynowym V8 i silnikiem elektrycznym. Moc 450 KM.
— Mazda wybrała silnik rotacyjny zasilany wodorem. Kierowca może przełączać między zasilaniem wodorem i benzyną, dzięki czemu nie musi się martwić, że na trasie zabraknie wodoru. Takie rozwiązania są już stosowane w modelach Mazda RX-8 Hydrogen RE i Mazda Premacy Hydrogen RE Hybrid — mówi Magdalena Węglewska, dyrektor ds. PR polskiego oddziału koncernu Mazda Motor Logistics Europe.
Na całość poszła mała, ale znana i ceniona, firma z branży moto Tesla Motors. Ich sportowy Roadster napędzany jest wyłącznie baterią elektryczną. Przyspieszenie do setki? 3,9 sekundy. Maksymalna szybkość 210 km/h.
Z kolei Nissan zamierza wypuścić na rynek model GT-R, który również łączy silnik elektryczny z tradycyjnym. Zapowiadana moc to 440 KM.
Co nas czeka?
Wszystkie znaki na drodze wskazują, że samochód przyszłości będzie autem, w którym funkcja kierowcy będzie czysto umowna i dekoracyjna.
— Samochody zmieniają się wraz z czasami, w których funkcjonują. Jakie będzie auto przyszłości? Bardziej komfortowe, zindywidualizowane, inteligentne — przewiduje Piotr Jędrach, główny menadżer w Bentley Motors z Warszawy.
Ale czy rzeczywiście wszystkich kierowców należy pozbawić tej, jakże radosnej, atawistycznej przyjemności panowania nad kilkutonowym stalowym organizmem? Dlaczego bezduszni inżynierowie chcą nam odebrać te emocje, które towarzyszą prowadzeniu auta? Uczucie, gdy możemy docisnąć pedał gazu, a przyspieszenie wciska nasze ciało w fotel jest przecież bezcenne. Pocieszeniem może być fakt, iż mimo najnowocześniejszej technologii, rola kierowcy jeszcze przez długi czas będzie pierwszoplanowa. Dlaczego? Chociażby z tego względu, że czujniki nie widzą różnicy pomiędzy pustymi kartonami, a betonową ścianą. I to kierowca, omijając przeszkodę, dokona najlepszego wyboru. A doskonałość? Jest po prostu nudna.
Autor: Wojciech Buszko