INWESTYCJE
Metry na wagę
Fot. CENTRUM PRASKIE KONESER
Gdy deweloperzy wstrzymują inwestycje, a ceny mieszkań i domów pikują w dół, rekordy biją ceny ziemi. Według specjalistów, zakup gruntu to obecnie jedna z najbardziej opłacalnych i bezpiecznych inwestycji. Szczególnym zainteresowaniem inwestorów cieszą się grunty rolne.
Twardy grunt
– Są one postrzegane jako bezpieczna inwestycja, która może generować spore stopy zwrotu, i nie poddaje się efektom kryzysu. Jak pokazuje historia, kupując grunt w I kwartale 2011r. można było zyskać w skali roku średnio 27,7%. Dla porównania, przeciętna roczna lokata założona w styczniu ubiegłego roku była oprocentowana na poziomie 4% brutto. Z kolei w przypadku inwestowania w spółki z indeksu WIG 20 pomiędzy styczniem 2011 i 2012 r. można było zanotować stratę na poziomie przekraczającym aż 21% – wyjaśnia Radosław Brodaczewski z Lion’s House.
Po przekształceniu gruntów rolnych w działki budowlane, inwestorzy sprzedają je ze znacznym zyskiem. Na takie zabiegi decydują się jednak osoby z dużym kapitałem lub firmy, a powodem jest czasochłonny, skomplikowany, a nierzadko wymagający zaangażowania środków własnych, proces przekształcania terenów rolniczych w budowlane. Osoby prywatne zazwyczaj inwestują w „gotowe” działki budowlane, a jak szacują fachowcy, ich cena z każdym rokiem będzie coraz wyższa. Oczywiście, największe zyski osiągniemy, kupując tereny w pobliżu takich metropolii, jak Warszawa, Poznań, Wrocław czy Trójmiasto.
Postaw na centrum
Innym sposobem na bezpieczne ulokowanie gotówki jest zakup gruntów, które mieszczą się w ścisłym centrum większych polskich miast. Zdaniem specjalistów, na tle metropolii zachodnich są to nieruchomości ciągle niedoszacowane.
– Jedynie lokalizacje w ścisłym centrum prężnego ośrodka miejskiego, a w szczególności na obszarze starego miasta, ze wszelkimi udogodnieniami komunikacyjnymi, dostępem do kultury i terenami spacerowymi, są na dłuższą metę atrakcyjne inwestycyjnie – wyjaśnia Jacek Łozowski, prezes zarządu firmy JG Inwestycje z Wrocławia. – Ich wartość będzie rosła, bo jest ich niewiele. Działa tu mechanizm podobny jak na rynku dzieł sztuki. Wydaje się nam, że nie może być drożej, a tymczasem padają kolejne rekordy cenowe! Dlatego jeśli już chcemy kupować nieruchomości w mieście, należy wybierać najlepiej usytuowane, o ciekawej historii i niepowtarzalnej architekturze. Z pewnością w dłuższej perspektywie to najlepsza lokata.
Zakupy ze specjalistą
W poszukiwaniu atrakcyjnych gruntów warto poszerzyć swoje horyzonty. Łakomym kąskiem są działki i nieruchomości w krajach europejskich targanych kryzysem, np. Grecji lub Hiszpanii. Na „zakupy”, nie tylko za granicę, ale też w Polsce, należy się wybrać w sezonie jesienno-zimowym.
– Z naszych analiz wynika, że działki budowlane i siedliskowe są znacznie tańsze w okresie zimowym. Ich ceny spadają wtedy minimum o 20% w stosunku do ceny wyjściowej – mówi Stanisław Lewicki, właściciel ILS Nieruchomości.
Aby uniknąć nieprzewidzianych kłopotów, można skorzystać ze wsparcia profesjonalistów. Doradcy klienta ds. nieruchomości wnikliwie przeanalizują całą dokumentację sprzedającego, sprawdzą w gminie np. zapisy planu zagospodarowania przestrzennego lub studium uwarunkowań i kierunków zagospodarowania przestrzennego gminy.
Dla każdego coś dobrego
Czy jednak inwestowanie w ziemię nie jest kolejną, sztucznie nakręcaną bańką spekulacyjną?
– Sytuacja kryzysowa, jak też różnorodność ofert na rynku, spowodowały spadek cen mało lub średnio atrakcyjnych nieruchomości na obrzeżach miast. Powinny natomiast wzrosnąć ceny atrakcyjnych lokalizacji w centrach. Patrząc na sprawę globalnie, widać ogromne i ciągle rosnące różnice cenowe między centrum a obrzeżami – mówi Jacek Łozowski, prezes zarządu JG Inwestycje.
Oczywiście każda koniunktura ma swój kres, ale zdaniem specjalistów koniec boomu na ziemię nie oznacza, że ceny gruntów drastycznie poszybują w dół.
– Strategia inwestowania w grunty nie ogranicza się tylko do oczekiwanego wzrostu cen ziemi w czasie, ale też rozbudzeniu potencjału drzemiącego w parceli – dodaje Radosław Brodaczewski z Lion’s House.
Jednym z wielu atutów osiedla Atal Marina na warszawskiej Białołęce jest sąsiedztwo Kanału Żerańskiego, którym można dopłynąć wprost do Zalewu Zegrzyńskiego.
Autor: Wojciech Buszko