INWESTYCJE
Palac w Kaleniu
Fot. Tomasz Markowski
XIX-wieczny pałac w Kaleniu, zbudowany na planie prostokąta, z elewacją frontową ozdobioną kolumnowym portykiem, rzuca nieodparty urok na każdego przybysza.
Kiedy wjeżdżamy w bramy dostojnego majątku, aura nam sprzyja. Słońce oświetla piękny pałac – późnoklasycystyczną perłę Mazowsza. Drzwi, a raczej jego wrota, otwiera Natalye, pani domu. Od razu oczarowuje nas swoją szczerością i otwartością. Zaprasza do środka na spotkanie... z dworem, jego historią i ludźmi, którzy cenią piękno.
Kiedy Czesław Adamowicz, właściciel Pałacu w Kaleniu, myśli o swoich korzeniach, jego wspomnienia wędrują na Litwę. To stamtąd za swoje szlacheckie pochodzenie został wywieziony z całą rodziną na Syberię. Z tułaczki udało im się wrócić po ośmiu latach, jednak w jego żyłach na zawsze już pozostała, niedająca spokoju, konieczność podróżowania. Za jej sprawą życie ułożyło mu się w pasmo nieustannej wędrówki, z której zawsze jednak wracał do Polski. Ostatecznie stała się ona jego stałym adresem. Krajem, w którym zapragnął zapuścić korzenie. Dodatkowym argumentem za takim rozwiązaniem miał być zakup w 2003 r. okazałego zespołu pałacowo-parkowego w Kaleniu.
Zapomniany czar
Pierwsze trzy lata były okresem intensywnego remontu, podczas którego usunięto wadliwe instalacje sanitarne, wymieniono ogrzewanie, a także wyremontowano wszystkie pałacowe wnętrza, łącznie z położeniem nowych podłóg, boazerii, sztukaterii czy elementów zdobniczych. Pokoje zyskały też nowe umeblowanie, m.in. secesyjne sprzęty. Zapomniany czar starano się odzyskać na podstawie starych zdjęć i opisów. Z przeszłości udało się ocalić oryginalne piece kaflowe, dwa kominki oraz dostojne schody z drewna dębu, które prowadzą do prywatnej strefy właścicieli pałacu. Dlaczego pan Czesław Adamowicz zdecydował się na ratowanie upadającej rezydencji?
— Może po śmierci ktoś postawi mi pomnik i napisze: Tu leży człowiek, który próbował ratować zabytki — wyznaje.
Trudna historia
Według badań historyków, pałac w Kaleniu powstał w latach 1840–1845 dzięki Sewerynowi Jańskiemu, kasjerowi Towarzystwa Kredytowego Ziemskiego w Warszawie, który w 1839 r. w wyniku licytacji przejął majątek od spadkobierców Michała Chełkowskiego. Zarządzał nim do roku 1889, sprzedając następnie Ludwikowi Makomaskiemu. Kolejnymi właścicielami folwarku byli Wacław Makomaski (1894–1901), Wojciech Mieszkowski i Adam Konarski. W latach 1918–1927 posiadłość była w posiadaniu księżnej Jadwigi Lubomirskiej z Jełowickich, co przyniosło znakomity rozwój parku i ogrodu różanego. Księżna była też fundatorką, stojącej do dzisiaj nieopodal bramy wjazdowej, kapliczki Matki Boskiej. Ostatnim prywatnym właścicielem Kalenia był generał Stanisław Okęcki. Kolejne lata przynoszą komunizm i przeistoczenie posiadłości w PGR, przyczyniając się tym samym do powolnego upadku dawnej siedziby szlacheckiej. W latach 60. XX w. próbowano rezydencję odnawiać, starania te jednak bardziej jej zaszkodziły niż pomogły. Przez pewien okres pałac pełnił też funkcję ośrodka wypoczynkowego Stowarzyszenia Filmowców Polskich, jednak ludzie kultury nie potrafili docenić wspaniałego dziedzictwa, dewastując i pogarszając ogólną sytuację majątku. Koniec tej historii z pewnością nie byłby pozytywny, gdyby na horyzoncie nie pojawił się człowiek, któremu zależało na ocaleniu tego, co piękne i wartościowe. Czesław Adamowicz od razu wziął się do pracy. Wiedział, że czas działa na jego niekorzyść.
Z myślą o dzieciach
Pan Czesław jest dumny z dzieła, jakiego dokonał. Nie jest to jednak koniec pracy, bo jak sam twierdzi:
— Wolę coś zaczynać, niż kończyć. Lubię budować.
Najniższa kondygnacja pałacu została zaadaptowana na miejsce rozrywki. Znajdują się w niej sala bilardowa oraz piwnica jazzowa, w której właściciel muzykuje. Stylowo zaaranżowane podziemie rozleniwia, a rysunki Kamila Sipowicza nadają mu abstrakcyjnego posmaku i piwnicznej melancholii. Gospodarz założył też w Kaleniu własne studio nagrań, pałac jest więc nie tylko miejscem wypoczynku, ale też intensywnej pracy. Z racji artystycznych zawodów – oboje małżonkowie są muzykami – w majątku często bywają ludzie kultury i sztuki. Do swojej dyspozycji mają przede wszystkim pomieszczenia na parterze, które stanowią oficjalną część domu, oraz wielki ogród. Patrząc na panią Natalye, przemiłą żonę gospodarza włości, oraz dwójkę ich dzieci Liwię i Artura, niestrudzenie biegających po pałacowych salach, nietrudno się domyślić, dlaczego pan Czesław nie chce zbyt często opuszczać swego domu. Do rodziny należy też najstarszy syn Robert z pierwszego związku pana Czesława. Wychodzimy do parku. XIX-wieczny pałac, zbudowany na planie prostokąta, z elewacją frontową ozdobioną kolumnowym portykiem, rzuca nieodparty urok na każdego przybysza. Podziwiamy południowy ryzalit z przylegającym do niego tarasem, który jest ulubionym miejscem wypoczynku gospodarzy.
Straszna wieża
Historia pałacu nie byłaby jednak pełna, gdyby zabrakło w niej opowieści z dreszczykiem. Do późnoklasycystycznego pałacu przytulona jest oryginalna wieża, przypominająca swoimi kształtami szczyty meczetów. Nikt nie wie, z jakich powodów ją postawiono, ani też dlaczego została wykonana w orientalnym stylu. Może właśnie dlatego jedna z legend, opowiadanych z tajemniczym uśmiechem przez właściciela, dzieje się w tym zagadkowym miejscu:
— Otóż pewnego razu jeden z dawnych panów na Kaleniu wracał z łowów. Zapragnął zobaczyć swoją śliczną żonę, jednak w zamku byli tylko goście. Przeczucie zawiodło go do cichej wieży pałacowej, gdzie znalazł niewierną w niedwuznacznej sytuacji z parobkiem. Wstrząśnięty w szale zabił oboje, a żonę pochował pod kamieniem znajdującym się w parku.
Kolejna z opowieści dotyczy czasów wojny polsko-bolszewickiej. Uciekając przed wrogiem, właściciel pałacu schował kosztowności w ustronnym miejscu. Podpatrzył go sługa, który czym prędzej udał się do skrytki, ale o dziwo nic w niej nie znalazł. Zły wrócił do budynku, po którym przechadzała się osamotniona żona gospodarza. W zapapmiętałej złości służący udusił nieszczęsną. Od tej chwili duch niewiasty, a może tylko przeciągi błąka się po pustych pokojach pałacu i wieży.
Złote rybki
Zielona część majątku, czyli wielohektarowy park, kryje w sobie wiele nieodkrytych miejsc. Pracowicie oczyszczany staw przed rezydencją jest połączony systemem wodnym z drugim zbiornikiem, znajdującym się w głębi posiadłości. W stawach mieszkają tysiące kolorowych karasi, mieniących się w słońcu odcieniami czerwieni oraz pomarańczu. Na terenie parku rosną też 600-letnie dęby oraz okazałe modrzewie. Jest tu wiele alejek, a także romantycznych zakątków, które aż proszą się o altanę. Zresztą cały teren wymaga wciąż dużo pracy i nakładów finansowych. Gospodarz z przykrością opowiada o trudnościach ze strony urzędników i konserwatora zabytków. Niestety, nie jest też rzeczą łatwą otrzymać dofinansowanie ze strony państwa.
W blasku słońca
W niedziele oraz dni świąteczne Państwo na Kaleniu otwierają wrota parku dla zwiedzających. Stają się osobami publicznymi, które użyczają piękna, jakie na co dzień skrywa się za wielką bramą. Każdy ma wtedy możliwość pospacerowania po posiadłości, a nawet obejrzenia pałacu od środka. Jednak poza tymi wyjątkowymi chwilami pani Natalye i pan Czesław cieszą się swoimi prywatnymi włościami w zacisznym gronie, obdarzając je uczuciem, jakie ma się do tego jedynego miejsca na ziemi. Pałac odwzajemnia się szczodrze, piękniejąc i promieniejąc swym blaskiem daleko poza granice regionu. Wszak to w nim niegdyś Kazimierz Brandys umieścił swoją „Antygonę”, jedną z powieści, poświęconą losom polskiej inteligencji.
Autor: Kinga Poczobutt, fot. Tomasz Markowski