OGRODY

STRONA GŁÓWNA  /  OGRODY  /  ARCHITEKTURA OGRODOWA  /  Dotyka wszystkich zmysłów str. 1

Dotyka wszystkich zmysłów

Dotyka wszystkich zmysłów

Fot. Tomasz Markowski


Pani Małgosia i pan Darek od dawna marzyli o ogrodzie wypoczynkowym, który nie tylko harmonijnie współgrałby z otaczającymi sielskimi łąkami i leśnymi brzezinami, ale też nie byłby czasochłonny w utrzymaniu. Do tego stopnia zżyli się z tą zieloną przystanią, że nie wyobrażają już sobie bez niej życia.


Ogród państwa Małgosi i Darka jest jedyny w swoim rodzaju. Po ciężkim dniu pracy przyciąga ich do siebie delikatnie dotykając wszystkich zmysłów. Na początku wita ich widokiem traw falujących na wietrze i intensywnym liliowym różem hortensji. Następnie dobiega ich kojący szmer przepływającej rzeczki i cichy szept wiatru harcującego wokół soczystej darni. Wreszcie mogą poczuć orzeźwiającą woń rosnącej w ogródku mięty... Zanim jednak na dobre osiedlili się na przystani pełnej trawiastego puchu, wyglądała ona zupełnie inaczej.

Tu na razie jest ściernisko, ale…

Prace ogrodowe i budowlane rozpoczęto niemal na dzikiej łące. Wiele czasu upłynęło, nim zmieniła się ona w gustowną posesję. W jej wyżej położonej części występowała naturalna, dorodna brzezina, która komponowała się z brzozami i sąsiadującym zielonym lasem iglastym. Właściciele ogrodu do końca nie wiedzieli, jak zagospodarować prawie 8 tys. m² ziemi. Pragnęli, aby dom, o jakim od dawna marzyli, zatonął we wspaniałym zielonym świecie, w którym będą mogli się cieszyć naturalnym, sielskim krajobrazem. Postanowili skorzystać z pomocy Anny Mitrosz, właścicielki firmy „Ogrody Świata”.
– Nie musieliśmy długo z właścicielami zastanawiać się nad wizją nowego ogrodu. Zdecydowaliśmy, że będzie on spajał wizualnie naturalne otoczenie – zaznacza Anna Mitrosz. W trakcie prac ogrodowych i budowlanych wykopano olbrzymie, polodowcowe granitowe głazy.
– Zastanawiałem się, co zrobić z tak dużymi głazami. Postanowiliśmy, iż zostaną wkomponowane w ogród w miejscach, w których zostały odnalezione, tkwiły tam od wieków – uśmiecha się pan Darek, właściciel posesji.

Kamień, woda i zieleń

Na działce w brzezinie znajdowały się już sędziwe kamienie, porośnięte zielonymi porostami i mchami. Anna Mitrosz zdecydowała, że nie można pozostawić takich leśnych skarbów i nie wykorzystać ich w powstającym ogrodzie.
– Stwierdziłam, że tkwi w nich pierwotna dusza, kryje się za nimi historia, która teraz będzie częścią nowego ogrodu – podkreśla architekt krajobrazu.
Kamienie, zarówno te wykopane, jak i leżące leniwie w brzezinie, zostały przeniesione i ułożone nieopodal rzeczki, tak aby prezentowały się całkowicie naturalnie. Strumyk, który przecina mostek, połączył się z oczkiem wodnym. Niedaleko swoje miejsce odnalazła drewniana altanka. W ten sposób kształtowała się położona za domem, wewnętrzna część ogrodu. Z czasem otuliły ją żywozielone trawy, rosnące w towarzystwie kosodrzewiny, leniwie wyciągającej się nad wodą. Z kolei frontowa część ogrodu usłana jest poduchami niskiej, zwartej kostrzewy, która zachowuje swój srebrzysty kolor nawet zimą. A nieopodal niej wychyla się piękna brzoza. Jednak to wewnętrzna część ogrodu przynosi ukojenie właścicielom, niezależnie od pory roku czy dnia.

Odnaleźć swoje miejsce

Państwa Małgosię i Darka oprowadza po ogrodzie ścieżka ułożona z otoczaków, przyjemnie chrzęszczących pod stopami. W oddali słychać szmer strumyka, w którym kąpią się granitowe głazy. W szeleście niskiej kostrzewy i fontanny cienkich piórkowatych liści rozplenicy japońskiej oraz posągowego miskanta chińskiego usłyszymy historie, które opowiada właścicielom hulający frywolnie wiatr. Ogród staje się lekki, tajemniczy, ulotny i baśniowy, gdy w promieniach sierpniowego wschodu słońca kąpią się skroplone rosą trawy. Powoli do życia budzą się paskowane pająki tygrzyki, ważki i koniki polne. Wieczorem zaś nieopodal oczka wodnego usłyszymy koncert świerszczy i rechot żab.
– Nasz ogród stał się także ich domem. Wiodą spokojne życie pośród gęstych traw – cieszy się pani Małgosia. Na wodnym lustrze oczka spokojnie unosi się ponad jedenaście różnych gatunków dostojnych nenufarów. Głębiej w wodzie dostrzeżemy czerwone karasie.
– Lubimy usiąść wygodnie za stołem na tarasie i podziwiać ten nasz mały zielony świat. Widzimy, jak szemrzący strumyk spływa do oczka wodnego. Wokół szumią bujne trawy. W oddali rozpościera się wspaniały widok na okoliczną brzezinę oraz dziką łąkę otuloną mgłami – podkreśla pan Darek.
Także dzikie kaczki korzystają z orzeźwiających kąpieli w stawie, szukając ukojenia podczas gorących letnich dni. Gdy tylko przylecą nad wodę, głośno dokazują i radośnie kwaczą, witając właścicieli ogrodu. Nieopodal przy drodze rosną świerki, sosny oraz jałowce. Zazdrośnie strzegą prywatności właścicieli. A jakie jest ich ulubione miejsce w ogrodzie?
– Wszystko zależy od naszego nastroju i pory roku. Gdy doskwiera nam upał, chronimy się przed nim, korzystając z cienia rzucanego przez brzezinę. Kiedy szukamy wytchnienia i ukojenia w cieple promieni zachodzącego słońca, siadamy w altance i obserwujemy karasie w oczku wodnym, rozgrzewając się gorącą herbatą – podsumowują wspólnie właściciele.

Zachwyca przez okrągły rok

Niezależnie od tego, czy jest wiosna czy zima, ogród zachwyca bogatą gamą kolorów zieleni. Siwa szadź fantastycznie prezentuje się na kłosach i liściach traw, pozostawionych zimą. Zimozielone rododendrony też cieszą oko, gdy cała okolica przykryta jest śnieżnobiałym puchem. Cierniki kwiecą się już w grudniu, nieśmiało przebijając warstwę śniegu. Pierwiosnki, tulipany i krokusy ozdabiają ogród wczesną wiosną. W ogrodzie majową porą wybucha plejada barw i kolorów, z której wyłaniają się kwiaty rododendronów. Z kolei późnym sierpniem i wczesną jesienią właściciele mogą podziwiać „perłowe naszyjniki”, utkane z pajęczyny i obwieszone kroplami rosy. Państwo Małgosia i Darek zżyli się ze swoim ogrodem. Uwielbiają obserwować poruszone wiatrem liście miskantów chińskich oraz zimozielonych kostrzew popielatych o niespotykanym, niebieskim kolorze.
– To miał być ogród, którym nie chcieliśmy zaprzątać sobie głowy, a teraz codziennie go doglądamy. Darek sam przycina hortensje, a ja opiekuję się ogrodem warzywno-ziołowym. Jesteśmy szczęśliwi, spędzając tu wspólnie czas i to się liczy dla nas najbardziej – podsumowuje pani Małgosia.




Autor: Radosław Zieniewicz