OGRODY
Eden Project - jeden dzień w raju
Fot. Pracownia Sztuki Ogrodowej
„Eden Project” to jeden z najciekawszych, a zarazem najbardziej zaskakujących ogrodów. Jest to projekt bardzo specyficzny, który łączy w sobie kilka dziedzin nauki. Dla zwykłego śmiertelnika wizyta w tym ogrodzie to prawdziwa frajda, dla geologa, botanika, architekta i ogrodnika – „raj na ziemi”. Niesamowite miejsce.
„Eden Project” powstał jako jeden z projektów milenijnych, których celem było uczczenie w Wielkiej Brytanii roku 2000. Został on stworzony w miejscu zamkniętej, 160-letniej kopalni gliny – wykorzystywanej niegdyś do produkcji chińskiej porcelany – usytuowanej w Bodelva w pobliżu St. Austell w Kornwalii. Było to gigantyczne przedsięwzięcie, które zresztą, jak mówią sami jego twórcy i projektanci, ciągle się rozwija. Wystarczy wspomnieć, że ze względu na ukształtowanie terenu wymagało ono przesunięcia 1,8 miliona ton ziemi, co zajęło aż sześć miesięcy. Przywieziono 2 tysiące bloków skalnych, przy czym niektóre z nich miały nawet 11 metrów długości. Część doliny natomiast przykryto gigantycznymi szklarniami, które zostały uznane za największe na świecie i wpisane do Księgi Rekordów Guinnessa. Do założenia ogrodu „wyprodukowano” 83 tysiące ton podłoża, a na końcu posadzono w nim około miliona roślin, w większości wyhodowanych z nasion.
Pszczółka na lawendzie
Swą potęgą „Eden Project” zadziwia już przy wjeździe. Same parkingi, wydawałoby się tak przyziemna rzecz, są przepięknie obsadzone różnorodną roślinnością i położone na kilku tarasach, zajmujących ogółem ładnych kilka hektarów. Ta nagła eksplozja zieleni jest tym bardziej uderzająca, że krajobraz w tej części Kornwalii to głównie pokryte trawą nieużytki albo pastwiska z wolno pasącymi się stadami białych owiec. Widoki urozmaicają co najwyżej zamknięte kopalnie odkrywkowe lub niewielkie wioski robotnicze, o raczej mało interesującej architekturze. „Rajski” ogród jest więc w tej okolicy prawdziwym rodzynkiem, w którym ekologia łączy się z nowoczesnością, ciekawą architekturą oraz nutką dowcipu w postaci na przykład kilkumetrowej pszczółki „pasącej się” na polu lawendy.
Bąbelki pod niebem
Kiedy pokonamy już kilkaset metrów krętej drogi, prowadzącej od miejsc parkingowych do budynków, będących przednimi wrotami ogrodu, zobaczymy niezwykły widok, który zapada głęboko w pamięci. Przed oczami „wyrastają” nam olbrzymie konstrukcje z aluminium i tworzywa sztucznego, przypominające ogromne bańki mydlane, eskimoskie igloo lub wbite w ziemię piłeczki golfowe… Inspiracją dla ich twórcy była podobno piana mydlana. Gigantyczna, „bąbelkowa” forma to główna, ale nie jedyna atrakcja tego miejsca. Pod kopułami znajdują się bowiem szklarnie, mieszczące w sobie fragmenty krajobrazów różnych krajów i stref klimatycznych. Choć konstrukcje zdecydowanie dominują nad doliną, nie zajmują większości terenu ogrodu. Są raczej miejscem, do którego się zmierza.
Wielki plac zabaw
Spacerek do „bąbli” trwa dość długo, ale usiany jest niespodziankami. Wiodąca nas w dół, „ku przeznaczeniu”, kręta ścieżka przebiega bowiem przez różnorodne wnętrza ogrodowe. Są wśród nich m.in. ogród ziołowy i plac zabaw, w którym nawet dorosły może stracić rachubę czasu. Jak przystało na projekt ekologiczny, miejsce rozrywek dla dzieci zostało utworzone z wikliny. Jest to niewielki skrawek terenu pokryty labiryntem wiklinowych korytarzy, które łączą się ze sobą w nieco większe „pokoiki” i otwarcia. Całość meandruje pomiędzy kilkoma piaskownicami, stanowiącymi w zasadzie jedną wielką wysypaną piaskiem przestrzeń. Zaskakujące są jednak nie tylko same wnętrza ogrodowe, kryjące w sobie ciekawostki ekologiczne, ale również nowoczesne rzeźby, na przykład postać olbrzymiego robota stworzonego z najróżniejszych metalowych odpadów.
Zioła, które pachną
Zbliżając się ku szklarniom, zwiedzający zaczynają zdawać sobie sprawę, jak potężną są one konstrukcją. Oglądając je z góry, z drugiej strony doliny, zdawało się, że ich rozmiary są znacznie mniejsze… Tuż przed wejściem do wnętrza kopuł, spragnionych i głodnych odkrywców wita restauracja otoczona przepięknym ogrodem ziołowym. Niezliczone kolory roślin oraz zapach ziół dodatkowo pogłębiają apetyt na świeżo przyrządzone sałatki oraz soki z ekologicznych warzyw i owoców. Jedni powiedzą, że to dobry chwyt marketingowy, a mnie zachwyciły zioła, doskonałe zestawienia kolorystyczne, kwitnące czosnki ozdobne oraz pachnące tymianki i szałwie.
Bananowa farma
Wnętrze szklarni przytłacza swym rozmachem. Zmieściły się w niej fragmenty krajobrazów znad Morza Śródziemnego, ze swymi bielonymi murami oraz terakotowymi donicami, wypełnionymi pelargoniami. Miejsca wystarczyło też na skrawek Australii i Ameryki Północnej. Pomiędzy winnicami, stepami i kolorowymi kwiatami tańczą tubylcze plemiona, w których role wcielają się rzeźby. Całość jest niezwykle malownicza. Spacer w tej części szklarni to czysta przyjemność.
Równie ciekawie, choć chwilami znacznie mniej komfortowo, spaceruje się w tropikalnej części „Eden Project”. Przy samym wejściu do tej strefy usytuowana została „bananowa farma” z olbrzymią makietą statku towarowego, do którego owoce, jak przystało na prawdziwą plantację, przemykają na hakach nad głowami zwiedzających. Potem jest już nieco mniej „słodko”, choć niezmiernie ciekawie.
Dżungla pod kopułą
Zaczyna się prawdziwa dżungla. Jedynie przez chwilę cudowny wodospad, wyłaniający się zza zieleni, ochładza powietrze. Dalej jest już parno i gorąco, naprawdę gorąco… Odgłosy ptaków oraz konieczność omijania olbrzymich liści roślin tropikalnych nadają dżungli realizmu. Temperatura i wilgotność są tak duże, że aparaty fotograficzne zwiedzających pokryte są parą wodną. Mokre są nie tylko aparaty. Wilgoć wnika wszędzie, a goście strefy tropikalnej zaczynają tęsknić za Europą. Na ostatniej prostej tej „ścieżki zdrowia”, prowadzącej poprzez kręte dróżki, mostki i schody, wita nas kolorowy samochód, należący do fabryczki cukru z trzciny cukrowej. Żegnamy gorąco szklarnie i... wyruszamy w poszukiwaniu chłodnej bryzy otwartych ogrodów.
Dolina niespodzianek
Żeby wydostać się z doliny, możemy skorzystać z pociągu turystycznego lub wspinać się krętymi ścieżkami, wzdłuż obsadzonych różnorodnymi roślinami tarasów. Warto wspomnieć, że klimat Kornwalii pozwolił twórcom ogrodu na sadzenie tu paproci drzewiastych, olbrzymich juk czy bambusów. Po drodze napotkamy też pola lawendy, ogród warzywny oraz wiele innych atrakcji. Cały teren usiany jest bowiem licznymi niespodziankami, które poprzez element zaskoczenia mają bawić i uczyć.
Poważne centrum
„Eden Project” jest nie tylko efektowną estetycznie, atrakcyjną dla turystów kompozycją ogrodową. Pełni on również rolę centrum edukacji ekologicznej oraz centrum badań naukowych. Organizowane są w nim różnorodne imprezy, konferencje naukowe i spotkania. Żeby spokojnie obejrzeć cały ogród, musimy w nim spędzić przynajmniej jeden dzień. Bardzo smakowity i interesujący dzień. Dzień pełen wrażeń.
Autor: Agnieszka Hubeny-Żukowska, fot. Pracownia Sztuki Ogrodowej