OGRODY

STRONA GŁÓWNA  /  OGRODY  /  ARCHITEKTURA OGRODOWA  /  Leśny ogród str. 1

Leśny ogród

Leśny ogród

Fot. Tomasz Markowski


Niewiele ogrodów tak bardzo harmonizuje z otoczeniem jak ten. Wygląda, jakby był dziełem dzikiej Natury, a nie starannie przemyślaną, stapiającą się z lasem, kompozycją roślin.


Sześć okazałych rezydencji ukryło się na działkach pod baldachimem starych sosen. Jedna z nich otoczona jest niezwykłym ogrodem, który płynnie wpisał się w zastaną przestrzeń, niezauważalnie łącząc się z lasem. Raz ubiera on romantyczną, kwiecistą suknię, by po krótkim czasie okryć się ognistym, jesiennym płaszczem.

Każdy z domów w tej leśnej enklawie utrzymany jest w podobnej, naturalnej stylistyce. Pierwotna koncepcja otaczających je ogrodów zakładała, że dopasowując się do miejsca, stworzą jednolitą całość. Projektowaniem przestrzeni wokół budynków zajęły się jednak różne pracownie, a każdy z projektantów miał własną wizję zagospodarowania terenu.

Naturalna kreacja

Kamila Tomasiewicz, właścicielka autorskiej pracowni architektury krajobrazu Jardin z Warszawy, pozostała wierna niezależnej „projektantce” – naturze. Zamiast próbować poskromić jej niezbadaną siłę, postawiła na współdziałanie.

— Miałam okazję pracować przy dwóch realizacjach, jednak nie były to działki sąsiadujące. W tym przypadku, wspólnie z właścicielami ogrodu ustaliliśmy, że przestrzeń wokół domu powinna wyglądać jak najbardziej naturalnie. Tak, jakby była kreowana przez samą naturę — opowiada projektantka Kamila Tomasiewicz.

Położone obok siebie działki otoczone są dyskretnym ogrodzeniem. Między nimi znajdują się tylko niskie płotki. Z każdego ogrodu można też przemknąć się przez niewielką furtkę na sąsiednią posiadłość i zapukać do sąsiadów.

— Pani Kamila od razu poczuła, co gra w mojej duszy — uśmiecha się pani Aneta, właścicielka ogrodu. — Stworzyła piękny, naturalny i romantyczny ogród leśny. Przebywanie w nim to wielka przyjemność, którą w każdej wolnej chwili doceniają nasi przyjaciele, rodzina i liczni znajomi.

Parasol z igieł

Najbardziej widocznym elementem ogrodu są poczciwe sosny, które pod ażurowym, iglastym parasolem stworzyły obszerną przestrzeń do dyspozycji inwestorów.

— Teren jest delikatnie pofałdowany, dlatego nie ma tu mowy o wizualnej monotonii. Najwyżej znajduje się jest część frontowa, którą delikatnie zaakcentowałam szarym granitowym murkiem. Pasuje kolorystycznie do elewacji domu. Bardzo widoczna jest też część tarasowa, sąsiadująca z dużym trawnikiem. Natomiast im głębiej zanurzamy się w objęcia ogrodu, tym bardziej odczuwamy, że znajdujemy się w otoczeniu lasu — tłumaczy projektantka.

Tylna część ogrodu i jedna z jego bocznych stref to zakątki bardziej dzikie. Zasadzono tu najwięcej gatunków typowo leśnych, np. jałowców, paproci. Nieopodal występują rośliny, które do ogrodu wkraczają same. To wdzięczni przybysze z lasu – zawsze mile widziani.

Zieleń u stóp

Uporządkowana i „upilnowana” jest najbliższa strefa drewnianego tarasu. To reprezentacyjna część ogrodu i jedno z ulubionych miejsc domowników. Pojawia się w nim ciekawy element dekoracyjny:

— Metalowa pergola i taras to zamysł pani architekt bryły. Zaplanowałyśmy razem kształt i wielkość tarasu, następnie zadbałam o to, aby rośliny mogły rozgościć się w jego pobliżu. Zależało nam na tym, aby zatrzeć wszelkie granice, zarówno między obszernie przeszklonym salonem i tarasem, jak również między tarasem i pozostałą częścią ogrodu — wyjaśnia Kamila Tomasiewicz.

Zgodnie z zamierzeniem projektantki, rośliny niespostrzeżenie kierują się z trawników w stronę tarasu i rozpostartej nad nim pergoli. Wspinają się na deski, by delikatnie otoczyć je swoją zielenią, a potem wygodnie moszczą się u stóp biesiadników.

— Choć pierwotnie myśleliśmy o tym, żeby taras był zadaszony, ze względu na obecność sosen i względy praktyczne, zdecydowaliśmy się zrezygnować z tego zamierzenia. Wszystko jednak jeszcze przed nami. Może, jeśli mężczyźni zaczną palić cygara, pomyślimy o zorganizowaniu dla nich specjalnego, nastrojowego kącika w ogrodzie zimowym — z uśmiechem snuje pomysły na przyszłość właścicielka.

Wrzosowisko zamiast jagód

Największej ingerencji w zastaną przestrzeń wymagał ogromny, zielony dywan, którym wyścielono otoczenie tarasu. Aby mógł tu powstać trawnik, konieczne było naruszenie runa leśnego. Pani Aneta trochę żałuje, że nie udało się odtworzyć niektórych jego fragmentów.

— Szkoda, że nie ma już jagodników. Zastępują je jednak obfite kępy wrzosu, który uwielbiam obserwować, zwłaszcza kiedy pięknie rozkwita na biało i fioletowo — zachwyca się właścicielka ogrodu.

Projektantka starała się unikać wyraźnych, prostych podziałów, eksponujących linię trawników, dzięki czemu udało jej się zachować naturalny wygląd leśnego ogrodu. Chcąc zatrzeć granicę pomiędzy dziełem ludzkich rąk, a tym, co stworzyła natura, niemal całkowicie zrezygnowała też z twardych nawierzchni. Nawet od strony frontowej posesji są one ledwie widoczne. Zamiast dużych powierzchni wyłożonych kostką, zastosowano pojedyncze kamienie, które są już częściowo przesłonięte trawą lub roślinami okrywowymi. Całość sprawia wrażenie leśnej, dzikiej ścieżki. Jak gdyby nikt nie ingerował w życie natury, pozostawiając jej pełną swobodę działania we własnym królestwie.

 

Nutka romantyzmu

Inwestorzy pragnęli, aby ogród zwracał uwagę nieograniczoną przestrzenią, za to ograniczoną ilością linii, kolorów i gatunków roślin. Chodziło bardziej o powtarzanie tych samych wątków kompozycyjnych w poszczególnych zakątkach, niż o wprowadzanie jak największej różnorodności.

— Bardzo zależało mi na tym, aby ogród był nie tyle formalny i reprezentacyjny, co przyjazny i stonowany estetycznie. Jednocześnie miał żyć i zmieniać się przez cały rok. Dzięki umiejętnemu doborowi roślin przez panią Kamilę, każda pora w naszym ogrodzie to oddzielny spektakl przyrody — mówi właścicielka.

Pani Aneta upodobała sobie jednak wiosnę, porę świeżą, uroczą, kobiecą. Jej ulubionym miejscem w ogrodzie jest wtedy hamak, w którym odpoczywa, czytając ulubioną lekturę. Jest zauroczona również kącikiem pełnym błękitnych niezapominajek i dywanem pachnących fiołków.

Kolor dominujący w ogrodowym wnętrzu to biel. Na biało kwitną tawułki japońskie, kalina, ciągle rozsiewające się konwalie, hortensja i śnieguliczka. Szykowną ozdobą są również zwiewne firany spływające z metalowej pergoli. Wprowadzają nastrojową, romantyczną aurę, szczególnie gdy delikatnie drżą na wietrze.

Wiewiórki na pikniku

Gwarno jest w ogrodzie również w miesiącach letnich. Gospodarze to ludzie bardzo towarzyscy, zatem ich dom, jak i ogród, zawsze są otwarte dla gości.

— Każdy znajdzie tu miejsce dla siebie. Lubimy spożywać posiłki na świeżym powietrzu, urządzamy rodzinne pikniki, chętnie spędzamy czas przy ogrodowym grillu lub palimy ognisko z przyjaciółmi. Kiedy przyjeżdżają do nas rodzice, rozkładają leżaki i odpoczywają na słońcu. Mieliśmy tu również zorganizować domek na drzewie, jednak zanim udało nam się zrealizować pomysł, synowie wyrośli z takiej atrakcji. Może jest to pomysł dla przyszłego pokolenia? — żartuje pani Aneta.

Nie tylko znajomi doceniają magię otoczenia. Leśny ogród to raj dla ptaków i dzikich zwierząt. Można w nim spotkać wiewiórki, a ostatnio widziano nawet bażanty. Ku dumie i uciesze gospodarzy przyjaciele z lasu czują się tu jak u siebie. Są przecież nie tylko ozdobą ogrodu, ale i jego nieodłączną częścią.

Ogień w duszy

Czas na porę jesienną, kiedy ogród okrywa się ognistą kreacją. Na czerwono przebarwiają się liście roślin pnących, mocno przytulonych do pni starych drzew.

— Na sosnach zawiesiliśmy mnóstwo pnączy. Są tu między innymi bluszcze, winobluszcze, hortensja pnąca. Przebarwiają się na wiele sposobów, mają różne liście, a niektóre nawet kwitną. Jesień z jej wszystkimi barwami to naprawdę piękny czas w roku — zachwyca się projektantka.

W tym otoczeniu każda pora roku niezmiennie zachwyca. Z rytmem natury zmienia się nie tylko miejsce. Jesienią, z przyzwoleniem na krótką melancholię, chętnie wyciszają się również gospodarze. Natomiast wiosną, pełni energii, jak ukochany ogród, radośnie budzą się do życia.




Autor: Anna Lewczuk, fot. Tomasz Markowski