OGRODY
Ogród po japońsku
Czym jest ogród japoński? Kontemplacją odwiecznych zasad rządzących światem, zamkniętych w zielonym, permanentnie odradzającym się misterium natury.
Ogród japoński swe tajemnice odkrywa tylko tym, którzy nie boją się podążać śladem jego niezwykłych opowieści. Historii tworzonych przez ludzi na przestrzeni wieków. Ich zaangażowanie można porównać do bujnie rozrastającej się korony drzewa, którego każda następna gałąź – konkretne ludzkie działanie – rozkwitała w symbiozie z pracą rąk poprzednich pokoleń. Po nich przychodzili kolejni kronikarze-ogrodnicy, zaklinacze sił przyrody. Zapisywali oni dalszy ciąg dziejów drzewa na jego pooranej przez czas i żywioły twardej skórze.
Historia bez końca
Kontynuatorem tej niekończącej się historii stał się Edward Majcher. Założył on jeden z nielicznych w Polsce prywatnych ogrodów japońskich, który od 2003 r. jest otwarty dla zwiedzających. Dzięki temu Jarków, gdzie mieści się założenie, nie jest już tylko niepozorną wioską – punktem przelotowym na trasie z Kłodzka do kurortu w Kudowie Zdrój. W okresie od maja do końca września ścieżki japońskiego ogrodu przemierzają tysiące zachwyconych osób. Rodziny z dziećmi, turyści, fotografowie. Wszyscy zatrzymują się, aby nasycić wzrok feerią barw oraz niesamowitą mieszaniną zapachów i kształtów. Bywają tu nawet japońscy dyplomaci i biznesmeni, którzy doceniają pracę i talent twórcy tego niezwykłego dzieła sztuki ogrodniczej, na dodatek Europejczyka.
Narodziny pasji
Pan Edward, właściciel zielonej oazy, nigdy nie przypuszczał, że ogród stanie się tak ważną częścią jego życia, ogromną pasją, wręcz nałogiem, od którego nie będzie mógł się uwolnić.
Wszystko bowiem zaczęło się dość niepozornie. Przyszły ogrodnik odziedziczył gospodarstwo u podnóża Wzgórz Lewińskich, które postanowił gruntownie przebudować. Początkowo nie zamierzał tworzyć na tym terenie ogrodu japońskiego. Choć wtedy zaczynał interesować się Japonią, jego wiedza na temat dalekowschodniej sztuki ogrodniczej była znikoma. „Przecież tam nic nie ma, najwyżej sosna i trochę żwiru – myślał. – Co to za ogród?” Wkrótce wyjechał do pracy do Niemiec, gdzie miał okazję zrewidować swoje poglądy. W Heidelbergu trafił na wystawę bonsai, od której na dobre zaczęła się jego fascynująca przygoda z pielęgnacją tego rodzaju roślin. Przygoda trwająca nieprzerwanie do dziś.
Zmiana starego w nowe
Główne prace nad nowym ukształtowaniem skrawka zieleni rozpoczęły się na początku lat 80 XX w. Wybudowano kaskady i zbiorniki wodne. Przywieziono ciężkie kamienie, które pan Edward z mozołem ustawiał za pomocą ręcznej wyciągarki. Wśród sprowadzonych do ogrodu gatunków roślin nie mogło oczywiście zabraknąć tych, które uważane są za główne ozdoby tego typu założeń – sosen, rododendronów, azalii, cyprysików i magnolii. Jednak w przeciwieństwie do tradycyjnego ogrodu japońskiego, w Jarkowie występują przede wszystkim świerki, a nie sosny. Po prostu drzewa te rosły w tym miejscu od wielu lat i właściciel nie zamierzał ich zastępować, tylko uformować według własnego uznania.
— Jeden z mistrzów japońskich, nauczyciel mojego znajomego, twierdzi, że w tego typu realizacjach należy wykorzystywać rośliny, które są rozpowszechnione na danym terenie — wyjaśnia inwestor.
W maju, w okresie intensywnego kwitnienia roślin, Jarków zamienia się w oszałamiający karnawał barw, rozwibrowany odcieniami różnorodnych kwiatów. Uwielbia je zwłaszcza żona ogrodnika, pani Lucyna. Powietrze jest wtedy ciężkie od ich mocnej, słodkiej woni. Nieco odmiennego zdania jest założyciel ogrodu, który twierdzi, iż w najbardziej rygorystycznych ogrodach zen kwiaty są uważane za element przeszkadzający w medytacji, pokusę dla zmysłów, siłę wyzwalającą namiętności.
— Gdybym jeszcze raz miał od początku zaprojektować ten ogród, zrobiłbym to nieco inaczej. Byłby on bardziej surowy — podsumowuje Edward Majcher.
Wtopiony w krajobraz
Pan Edward jest samoukiem. W momencie, gdy rodziła się jego fascynacja, na rynku nie było żadnych książek wydanych w języku polskim, z których mógłby czerpać wiedzę na temat uprawy roślin. Nigdy nie przeszedł też kursów ani szkoleń dotyczących ogrodów japońskich. Dokształcał się wnikliwie studiując dawne grafiki japońskie i wertując artykuły z publikacji zachodnich. To według nich tworzył później swoje kompozycje. Znawcy podkreślają, iż w Jarkowie udało się zrealizować jedną z istotnych zasad ogrodowego stylu japońskiego shakkei, czyli zapożyczoną scenerię. Ogród, malowniczo położony w obrębie wzniesień, wykorzystuje ich walor krajobrazowy, dzięki czemu znajduje swoje przedłużenie w otaczającej przyrodzie. Naturalne zróżnicowanie terenu, z układami płaskimi oraz wznoszącymi się pagórkowato, odzwierciedla również charakterystyczną dla myśli japońskiej ideę harmonii przeciwieństw. Zgromadzone przez właściciela głazy również prezentują wielość form – w ogrodzie można zaobserwować współwystępowanie skał horyzontalnych i wertykalnych. Na atrakcyjność tego miejsca wpływa tarasowe położenie, a jego nieodzownymi elementami są wykonane z kamienia dekoracje – latarnie, misy i wieże (niektóre sprowadzono aż z Japonii). Jednak ulubionym miejscem właściciela jest karesansui, czyli ascetyczna część założenia, wywodząca się ze starych buddyjskich klasztorów zen, którą tworzą proste skały umieszczone na żwirze grabionym w koncentryczne kręgi. Przypomina mu ona o niedościgłym wzorze: ogrodzie Ryōanji w Kioto.
Autor: Eva Milczarek, fot. Radosław Wojnar