STYL ŻYCIA
Muzyka spod maski
"Kultowe auta są uwielbiane za osiągi, ale też za aurę, jaką wokół siebie roztaczają." Wywiad z Krzysztofem Hołowczycem.
Redakcja: Kto kupuje samochód za półtora miliona euro?
Krzysztof Hołowczyc: Samochód, który będzie dawał niewyobrażalny komfort podróżowania, można kupić już za czterysta tysięcy euro. A za milion? Pewnie kupuje go ktoś, kogo stać na takie auto i komu zależy na tym, aby dobrze się zaprezentować. To po prostu kwestia potrzeb i możliwości. Jeśli ktoś ma takie możliwości, zwyczajnie zaspokaja swoje potrzeby. Szanuję takie wybory.
Auto za milion: komfort w wyposażeniu podstawowym, a w pakiecie dodatkowym prestiż i uznanie?
Niedawno temu byłem w Dubaju. Tam rzeczywiście im droższym autem ktoś jeździ, tym ma większy prestiż i uznanie. Jednak w społeczeństwach o ugruntowanym statusie majątkowym, samochód nie jest już elementem, który w jakiś specjalny sposób wyróżnia jednostkę. Zwraca się raczej uwagę, aby marzenia czy pasje realizować na innych płaszczyznach. Auto jest fajną zabawką, można się w nim dobrze poczuć, ale próby zbudowania swego prestiżu na pojemności silnika wywołują raczej uśmieszek. Niestety, zbyt często widzę, że kierowcom jeżdżącym w bardzo drogich samochodach, „wychodzi z butów słoma”.
Porsche, Aston Martin, Mini Moris, Ford Mustang – to kultowe marki samochodów. Co decyduje o tym, że pewne samochody stają się „nieśmiertelne”?
Gdybym znał tę tajemnicę, pewnie byłbym dzisiaj bardzo bogatym człowiekiem. Wpływa na to bardzo wiele czynników, a jednocześnie jest zbyt dużo niewiadomych. To jest proces, który dzieje się poza racjonalną wiedzą i nie można go logicznie wytłumaczyć. Jedni kochają „garbusa” za jego niepowtarzalny kształt i styl, a są i inni, którzy twierdzą, że na świecie istnieje tylko jedna marka samochodu – Porsche. Kultowe auta są uwielbiane za osiągi, ale też za aurę, jaką wokół siebie roztaczają. Bardzo silne emocje wzbudza też mało znana w Polsce marka Skyline.
Czy Panu szczególnie podoba się jakaś marka?
Mam zmienne upodobania. Oczywiście, czasami marzę o tym, aby być właścicielem jakiegoś fantastycznego auta... Marzenia – fajna rzecz. Należy je spełniać. Mam jednocześnie świadomość, że tych marzeń akurat nie spełnię z bardzo prozaicznych powodów. Nie stać mnie na takie samochody.
Jak Bugatti Veyron? Chciałby Pan usiąść za jego kierownicą?
Miałem okazję.
Chciałbym być na Pana miejscu.
Veyron jest autem wyjątkowym. Reprezentuje styl, który jest nie do podrobienia. Styl, w którym nie ma przerostu formy nad treścią. To wspaniały samochód, ale prawdę mówiąc, zszokował mnie dźwięk jego silnika. Wydaje mi się, że ten pomruk, ta muzyka spod maski, nie daje poczucia, że jest to auto za ponad milion euro. Już lepiej brzmi silnik ferrari, wydaje z siebie dużo piękniejszy dźwięk. Ale przyznaję, że przyspieszenie w bugatti jest po prostu fantastyczne.
Samochody mają duszę?
Oczywiście. Szczególnie jest to odczuwalne wtedy, gdy jest się kierowcą rajdowym. Parokrotnie mój samochód dał mi szansę zrobienia czegoś, co było w zasadzie niemożliwe do wykonania. Jestem przekonany, że pomiędzy kierowcą a autem tworzy się więź.
I na dodatek są piękne jak kobiety. I podobnie jak one wzbudzają pożądanie.
I nie tylko wśród mężczyzn. Kobiety również zakochują się w samochodach. Niektóre auta są wręcz dziełami sztuki, ale piękne są również samochody, służące po prostu do przemieszczania.
A czy Pana zdaniem są samochody wybitnie brzydkie? Modele, które w ogóle nie powinny pokazywać się na drogach?
Oczywiście, ale zawsze znajdzie się jakaś grupa ludzi, dla której taki samochód będzie autem cudownym.
Jak trabant, który przez wiele lat był głównym symbolem socjalistycznej brzydoty?
Ale proszę zauważyć, że z tej brzydoty, z tego śmiesznego autka, z tego „byle czego” powstało właśnie auto kultowe. Nagle okazało się, że trabant nie jest wcale taki brzydki, a my rozmawiamy o nim z dużą sympatią.
A Pan czym jeździ?
Wszystko zależy od okoliczności.
Jak Pan widzi przyszłość motoryzacji?
Przyszłość to samochody elektryczne. Już teraz wyraźnie widać, że wielu producentów rozwija swoją produkcję właśnie w tym kierunku.
Już nie będzie samochodów drogich i szybkich, tylko wolne i ekologiczne?
Wbrew pozorom, samochody elektryczne mogą mieć wspaniałe osiągi. Z takiego silnika bardzo łatwo może się wygenerować wysoki moment obrotowy, co zresztą wykorzystują producenci. Już pojawiły się pierwsze modele elektrycznych samochodów sportowych. Jednak potężne, sportowe bestie, napędzane tradycyjnym paliwem, zawsze będą miały swoją grupę odbiorców. Być może za kilkanaście lat będzie to grupa bardzo elitarna, dla której nieistotny będzie fakt, iż przejechanie stu kilometrów pochłonie 40 litrów drogiej benzyny.
Być może za kilkanaście lat wnuczek zapyta się Pana: Dziadku, a co to jest benzyna?
A ja mu odpowiem: To była taka ciecz, która wszystkich truła, ale wszyscy jej używaliśmy do jeżdżenia samochodami.
Dziękuję za rozmowę.
Krzysztof Hołowczyc, jeden z najbardziej znanych i rozpoznawalnych kierowców rajdowych w Polsce. Popularność przyniosły mu starty w Mistrzostwach Świata oraz sukcesy, takie jak: trzykrotny tytuł Mistrza Polski w latach 1995-1996 i 1999 r. oraz tytuł Mistrza Europy w 1997 r. Założyciel Fundacji „Kierowca Bezpieczny”, której głównym celem jest poprawa bezpieczeństwa na polskich drogach. Od grudnia 2007 r. poseł do Parlamentu Europejskiego.
Autor: Wojciech Buszko, fot. Biuro Prasowe Krzysztof Hołowczyc Managment