STYL ŻYCIA
Pieszczoty za kilkadziesiąt tysięcy
Fot. Jumeirah
Pozostawmy na chwilę kwestie moralne na boku i spróbujmy napisać bez zbędnej emfazy, że niektórzy z zamożnych gości są gotowi wydać równowartość dobrego samochodu średniej klasy za jedną noc.
Nie, nie mam na myśli „tego”, co wszystkim zaraz przychodzi do głowy. Tekst jest bowiem o... ekskluzywnych hotelach. Takie miejsca są jak ze snów. Oferują wszystko to, co można i wszystko to, o czym jeszcze nie wiesz, że można. Apartamenty wyposażone np. w kino, piwnicę z winami i oczywiście 24-godzinną obsługę, gotową o każdej porze wynająć samolot, bo akurat Twoja Pani ma wielką ochotę skosztować odrobinę trufli... Oczywiście, na mapie świata znajdziemy również miejsca luksusowe, gdzie koszt spędzenia nocy równa się już tylko cenie autka miejskiego. W nich być może nikt nie załatwi nam odrzutowca, ale i tak poczujemy się tam jak w siódmym niebie. Jeszcze inną propozycją, tyle że dla poszukiwaczy mocnych wrażeń, są miejsca noclegowe, które nie tyle szokują ceną, co oryginalnością. A dla wszystkich, którzy mają konsjerżów gotowych spełniać każde życzenia gościa, pozostaje daleka podróż w nieznane, aby odnaleźć siebie. Oto nasz subiektywny przewodnik po miejscach, które zachwycają z różnych powodów.
Ice Hotel
Co to za hotel, który co roku musi być budowany od nowa? To pierwszy na świecie hotel stworzony z wielkich lodowych brył. Znaleźć go można w północnej Szwecji, w pobliżu malutkiej wsi Jukkasjärvi. Aby mógł w grudniu przyjąć nowych gości, do jego wybudowania potrzeba 30 ton śniegu i około czterech tysięcy ton lodu. Do dyspozycji gości przeznaczono 60 pokoi, kino, galerię sztuki i bar, gdzie można się nieco rozgrzać. Drinki, oczywiście, podaje się w lodowych szklankach, a w menu znajdziemy mięso reniferów, ryby oraz grzyby i jagody. Poza lodowym wystrojem zimową aurę podtrzymuje temperatura wewnątrz pomieszczeń -5°C!
Jumbo Hostel
W tym hotelu jest zdecydowanie cieplej, a do tego można się wyspać nie tylko porządnie, ale też oryginalnie. Warunki może nie są ekstremalnie komfortowe, ale Jumbo Hostel w Sztokholmie obiecuje wygodę na miarę noclegu w wysłużonym Boeingu 747–200. Położony w pobliżu lotniska Arlanda, posiada 25 pokoi, każdy z telewizorem, do tego 8 łazienek oraz kawiarnię. Znajdziemy tu również bezprzewodowy dostęp do internetu. Do dyspozycji dużych chłopców, którzy wciąż marzą o byciu pilotem odrzutowca, atrakcja specjalna – nocleg w ekskluzywnie urządzonym kokpicie z łazienką do dyspozycji.
Jumeirah
Burj Al Arab w Dubaju nie dość, że jest najwyższym hotelem na świecie, to jeszcze usytuowany został na sztucznej wyspie. Jego charakterystyczna forma żagla stała się synonimem bliskowschodniego przepychu. Hotel łączy się ze stałym lądem jedynie wąską, krętą ścieżką. Jego pokoje zostały wyposażone zgodnie z najnowszymi trendami hotelowych standardów. O tym, że znajdziemy w nim baseny, sale fitness itp., nie będziemy pisali, żeby nie przynudzać. Do dyspozycji gości są natomiast trzy restauracje, a do jednej z nich zjeżdża się windą imitującą łódź podwodną. Specjalność „zakładu”? Desery z płatkami 24- karatowego złota, co podobno dobrze wpływa na trawienie i wątrobę. Na pobyt w Burj Al Arab nie trzeba zabierać Ranigastu.
The Dorchester
Anglicy znani są z powściągliwości i dyskrecji. Mowa tu o „prawdziwych” Anglikach, a nie tych z prasy brukowej. Dlatego jeśli dyrekcja hotelu The Dorchester w Londynie uznałaby, że na szczególną ochronę zasługuje jeden z apartamentów, to nawet gdyby królowa Elżbieta wydała dekret, nakazujący zdjęcie klauzuli tajności, na niewiele by to się zdało. Apartament Royal Suite w tym hotelu (ok. 22 tys. euro za dobę) jest podobno tak ekskluzywny i strzeżony, że oprócz sławnych i zamożnych gości, nikt go nie widział. Dyrekcja hotelu uznała, że znakomici klienci zasługują na najwyższy stopień komfortu i spokoju. Położony w pobliżu Hyde Parku, The Dorchester dysponuje 250 pokojami i apartamentami. Jego gośćmi byli m.in. Michael Jackson i Johnny Depp, a Elisabeth Taylor i Richard Burton spędzili w nim jeden ze swoich miesięcy miodowych.
Four Seasons
Usytuowany w biznesowej części Manhattanu pomiędzy Park i Madison Avenue oraz zaprojektowany przez Ieoh Ming Pei. To hotel Four Seasons z przepięknym widokiem na Central Parki i 1,5-metrowymi żyrandolami ze szkła. Za cenę ok. 32 tys. USD za dobę możemy podziwiać wyrafinowane wnętrza, stworzone z jasnego drewna i mieszanki czarno-czerwonych elementów, które zaprojektował Pierre-Yves Rochon. W usytuowanej w sercu restauracji kuchni cesarzem jest Joël Robuchon, który z finezją dyryguje zespołem kucharzy. Na oczach spragnionych mocnych wrażeń gości łączy smaki całego świata. Najsłynniejsze jego dzieło to caille farcie de foie gras et caramélisée.
Autor: Wojciech Buszko