STYL ŻYCIA
Złoto na talerzu
Podstawową funkcją jedzenia jest dostarczanie organizmowi energii i zaopatrzenie go w niezbędne składniki. Na przestrzeni wieków spożywanie posiłków przybrało jednak dodatkowe funkcje – oprócz przyswajania substancji odżywczych ma również sprawiać przyjemność. Gwarancją tego są nie tylko smak i jakość użytych produktów, ale także wygląd potrawy i sposób jej serwowania.
Przygotowywanie potraw znane jest ludzkości od dawien dawna. Początkowo było to przystosowanie produktów do tego, aby można było je zwyczajnie zjeść. Rośliny czy mięso miażdżono, obierano, krojono i rozcierano. W trakcie ewolucji człowiek dostrzegł, że niektóre produkty, powszechnie uznawane za niejadalne lub niesmaczne, nadają się jednak do spożycia. Wystarczyło je ugotować, usmażyć, wysuszyć, zakisić lub połączyć z innym produktem. Nad smakiem się szczególnie nie rozczulano. Jedzenia było tak mało, że z apetytem zjadano wszystko, co dawała natura. W późniejszych czasach, gdy człowiek nauczył się uprawiać rośliny i hodować zwierzęta, jedzenia przybywało, ale smak ciągle nie był tym, na co zwracano szczególną uwagę. Po prostu należało wyżywić coraz liczniejsze rodziny rolnika, rybaka, leśnika czy myśliwego. Sytuacja diametralnie uległa zmianie, gdy wśród społeczności wyodrębniała się klasa ludzi uprzywilejowanych, bogatych czy wpływowych. Ci, w porównaniu z klasami niższymi, mieli pod dostatkiem pożywienia i mogli pozwolić sobie na pierwsze w historii ludzkości wybrzydzanie. Wówczas w potrawach pojawił się smak. Zioła, przyprawy, a przede wszystkim sól, przestały być jedynie konserwantami lub substancjami, dzięki którym dany produkt nadawał się do jedzenia. Od tego czasu zaczęły służyć w kuchni jako czynnik wzbogacający potrawę lub nadający jej konkretny smak. Z tego względu prawie wszędzie na świecie potrawy klas wyższych (szlachty, hierarchów kościelnych, cesarzy, faraonów czy królów) były wyszukane i dość trudne w przygotowaniu, zaś potrawy chłopskie – proste i pożywne. W dzisiejszych czasach, gdy pożywienia mamy pod dostatkiem, a w krajach Zachodu epidemia otyłości jest większa niż epidemia głodu, wymyśla się różnego rodzaju potrawy, które mają zachęcić do ich skosztowania.
Oczywiście mogłoby się wydawać, że im potrawa droższa, tym lepiej powinna smakować. W wielu przypadkach tak nie jest, ale czasami liczy się cena serwowanego dania – im danie droższe, tym lepiej smakuje. W myśl tej zasady, danie tanie nie może smakować dobrze.
Kulinarne fanaberie
Na kulinarnej mapie świata, jak grzyby po deszczu, pojawiają się miejsca, bary czy restauracje, serwujące dania, które wcale nie mają służyć zaspokojeniu głodu. Przybytki takie cieszą się popularnością wśród osób, które zwyczajnie mogą sobie pozwolić na zabawę jedzeniem. Spotyka się zatem lokale oferujące mikroskopijne porcje dalekowschodniego sushi, truflowe desery wielkości łyżeczki do herbaty czy degustatornie najdroższego na świecie kawioru. Sushi, trufle, kawior, owoce morza czy nawet kawę produkowaną z odchodów cywet, w jakiś sposób można strawić lub przyswoić. Są jednak takie dania, których główny składnik jest nieprzyswajalny i w 100% w niezmienionej formie wydalany z organizmu ludzkiego. Składnik ten nie wpływa w żaden sposób ani na smak, ani na teksturę potrawy. Jego jedyną zaletą jest to, że błyszczy i dużo kosztuje...
Najcenniejsze od wieków
Złoto od zarania dziejów uważane było, obok kamieni szlachetnych, za najbardziej pożądaną rzecz na świecie. Przez nie knuto intrygi, mordowano, a nawet wywoływano wojny. Zamieszkujący Azję Mniejszą król Midas, według legendy, miał otrzymać od Dionizosa dar zamieniania wszystkiego, czego dotknie, w złoto. Niestety, ten bezcenny dar szybko zamienił się w tragedię króla, który w szlachetny metal przemieniał nawet jedzenie i wodę. W momencie, gdy w złotą statuę zmienił też córkę, ubłagał u Dionizosa cofnięcie owego daru. Wcześniej musiał jednak przemyć głowę i dłonie w rzece Paktol, która stała się złotonośną. Uważa się, że pierwsze kopalnie lub miejsca pozyskiwania złota zlokalizowane były w Arabii oraz u wybrzeży Morza Czarnego. Dawniej złoto wydobywano także w Egipcie, na terenach dzisiejszej Hiszpanii, Rumunii, Wielkiej Brytanii, a nawet Polski. Dziś o tym fakcie świadczą nazwy niektórych miejscowości jak: Złotoryja czy Złoty Stok. Hiszpańscy kolonizatorzy łupili złote miasta Ameryki Południowej i Środkowej, wzbogacając w tej sposób siebie i panującą rodzinę królewską. Złoto zdobiło korony i insygnia europejskich władców, znajdowało się w skarbcach faraonów, na dworach sułtanów czy indyjskich maharadżów. Europejscy władcy lubowali się w pozłacanej zastawie stołowej i sztućcach. Złoto w czystej formie jest bardzo miękkie i łatwo ulega odkształceniu, dlatego w jubilerstwie używa się jego stopów, gwarantujących mu trwałość. Podobne stopy wykorzystuje się do zdobienia porcelany, sztućców czy inkrustowania lub pozłacania różnych przedmiotów.
Wątki współczesne
Wiele światowych firm prześciga się w produkcji zastawy stołowej, której wzory mają naśladować te obowiązujące w modzie dworskiej ponad 100 lat temu. W wielu wypadkach nieodzowne jest malowanie brzegów wazy czy wnętrza talerza farbą zawierającą prawdziwe złoto. Ten drogocenny metal, występujący jako dodatek, decyduje nierzadko o cenie konkretnych wyrobów. Zastawę Audrey z kolekcji Ralpha Laurena, która dostępna jest w Polsce w showroomie SPENSEN HOME COLLECTION w Gdyni, zdobi 24 karatowe złoto. Nanoszona ręcznie, kwiatowa aplikacja ma przywodzić na myśl bogate wzory zdobiące dawny, chiński jedwab. Mniej wzorzyste kolekcje Ascot i Georgia także udekorowane są dyskretnym „złotym muśnięciem” na brzegach. Z kolei kolekcja Gwyneth pokrywana jest platyną. Polacy również nie są dłużni światowym trendom zdobienia porcelany metalami szlachetnymi. Talerze, wazy i filiżanki krajowego producenta porcelany Vola pokrywa, podobnie jak w przypadku najlepszych światowych kolekcji, 24 karatowa warstwa złota. Firma posiada także zdobione złotem szklanki i kieliszki. Z kolei złocone sztućce czy porcelanę, zaprojektowane przez Versace, w swojej ofercie ma niemiecki Rosenthal.
Jadalne złoto
Nie dodaje potrawom smaku, ale i tak jest wielu chętnych, aby skosztować jadalnego złota. Kruszec w tej postaci to zdecydowanie pożywka dla umysłu, a nie żołądka. Złoto stosowane do przystrajania potraw powinno być serwowane w swojej czystej formie, gdyż stopy złota, np. z miedzią, mogą nam szkodzić. Czyste złoto nie zostanie strawione przez ludzki organizm, tzn. opuści go w takiej samej postaci, w jakiej zostało przyjęte. Jadalne złoto do dekoracji potraw można kupić także w Polsce. Zestaw 25 płatków złota o wielkości 8 x 8 cm to koszt około 150 zł. W podobnej cenie dostępna jest 3 milimetrowa złota rolka. Nieco tańszy (ok. 130 zł) jest puder, który wystarczy na pokrycie od 0,5 do 1 m². Według prawa Unii Europejskiej złoto użyte w produkcji potrawy traktuje się jako dodatek do żywności i oznacza symbolem E 175. Złoto w potrawach serwowane jest w trzech rodzajach. Forma płatkowa może być dowolnie rwana i służy do dekoracji deseru lub innego dania. Te same płatki mogą być używane do owijania kęsów lub koreczków, w tym sushi maki. Najdrobniejsze pozostałości złota płatkowego używa się do obkładania boków ciast i deserów lub wykorzystuje się je do zdobienia gęstych alkoholi, w tym znanego na całym świecie ziołowego likieru Goldwasser. Alkohol ten od XVI wieku do czasów ostatniej wojny produkowano jedynie w Gdańsku. Podczas działań wojennych wytwórnię zniszczono, a właściciele z przepisem na likier wyjechali do Niemiec, gdzie ponownie rozpoczęto jego produkcję. Polską tradycję wytwarzania Goldwasser, zawierającego 23 karatowe złoto, kontynuuje firma Komers ze Straszyna. Goldwasser cieszył się zasłużoną renomą, zdobywając tytuł „Likier królów – król wśród likierów” i trafiając na stoły najznamienitszych wówczas postaci. Już w 1767 roku dostarczany był na dwór Katarzyny Wielkiej. Wzmianki o nim można znaleźć także w narodowym poemacie „Pan Tadeusz”.
Złoty smak
Złote plasterki, cekiny czy inne formy używane są zazwyczaj w słodyczach lub deserach jako pojedynczy akcent. Niektóre z tych drogocennych kształtów wykonywane są na zamówienie konkretnej firmy cukierniczej. Złoty pył często może być mylony z pyłem o złotej barwie, który wykonany jest z zupełnie innych składników. Prawdziwy złoty pył stosuje się do dekoracji najdroższych deserów o jasnym tle, którym nadaje żółto złoty kolor. Używa się go także do czekolad, pierników oraz deserów w ciemnej barwie w celu uzyskania złocistej poświaty. Złota taśma częściej wykorzystywana jest jako baza do pozyskiwania kawałków złota niż jako ozdobna tasiemka służąca do owijania kęsów potrawy. Jednym z najbardziej znanych i tym samym najdroższych deserów świata jest – kosztujący bagatela 1.000 dolarów – Golden Opulence Sundae, serwowany w nowojorskiej restauracji Serendipity. Jej właściciel informuje, że do przygotowania rzeczonego deseru cukiernicy muszą mieć przynajmniej 48 godzin. To czas potrzebny na sprowadzenie wszystkich niezbędnych składników z różnych części świata. Deser, niczym dzieło sztuki, przygotowywany jest z lodów pochodzących z Tahiti, które aromatyzowane są madagaskarską wanilią. Polewa się go nieziemsko drogą czekoladą, sygnowaną nazwą Amedei Porcelana wraz z wenezuelskimi kawałkami czekolad Chuao. Deser dopełniany jest złoconymi migdałami, czekoladowymi truflami z Francji, kandyzowanymi owocami oraz wisienkami wykonanymi z marcepanu. Na samym szczycie tej piramidy smakowej rozpusty umieszcza się małą miseczkę ze słodkim kawiorem, a całość przyozdabia większymi i mniejszymi płatkami złota oraz cukrowym kwiatem. Deser serwowany jest w kryształowych pucharach, wartych około 300 dolarów każdy. Po skończonym posiłku puchar można zabrać do domu.
Polska duma
Nie tylko za Wielką Wodą bogacze raczą się złotymi deserami. Nad Wisłą również coraz częściej spotkać można złote torty czy inne słodycze, do których wykończenia zastosowano czyste złoto. Specjalnością toruńskiej cukierni Franciszek Pokojski są oryginalne pierniki oraz wypieki niezawierające żadnych gotowych substancji powszechnie stosowanych w przemyśle cukierniczym. – Dla wyjątkowych gości jesteśmy w stanie przygotować równie wyjątkowe desery – mówi Adam Pokojski, właściciel przedsiębiorstwa. – W ofercie mamy krajankę sporządzoną z najwyższej jakości, oryginalnego piernika, oblaną specjalnie do tego celu przygotowywaną polewą czekoladową, posypaną prawdziwym złotym pyłem. Miłym akcentem jest zdobiący łakoć płatek złota. Pan Adam dodaje, że prawdziwym hitem firmy są kilkupiętrowe torty weselne, których największą atrakcją jest oczywiście złota posypka. Złoto towarzyszy nie tylko deserom. Spotkać je można także w wielu potrawach słonych, ostrych czy kwaśnych. W Niemczech serwuje się złote sznycle, na Filipinach złote sushi, a w Nowym Jorku, pochodzące de facto z Polski, bajgle z amerykańskim akcentem w postaci złotych płatków. Serwowany w hotelu Westin na Times Square bajgel podawany jest z delikatnym śmietankowym serem, na którym układane są kawałki białych trufli z włoskiego Piemontu oraz galaretka Riesling z dodatkiem jagód goji. Całość ozdobiona jest oczywiście płatkami złota. Podobnie jak w przypadku innych niecodziennych dań, „złotego bajgla” należy zamawiać z 2-dniowym wyprzedzeniem.
Autor: dr Radosław Kożuszek/www.podrozebezbiura.pl