STYL ŻYCIA
Borneo - Królestwo tajemniczej raflezji
W części malezyjskiego Borneo leży niewielki park narodowy – Gunung Gading. To jedyne miejsce w południowo‑wschodniej Azji, gdzie o każdej porze roku można zobaczyć największy kwiat świata – raflezję.
Raflezja, nazywana przez polskich botaników bukietnicą, niczym godło narodowe widnieje w każdym przewodniku turystycznym po Malezji. Obecna jest na banknotach, znaczkach pocztowych, reklamach biur podróży, a nawet na kadłubach samolotów. Niczym legendarny kwiat paproci rośnie latami, by tylko przez kilka dni kwitnąć. Jako gatunek będący na skraju wyginięcia, spotykana jest rzadko. Tylko tubylcy wiedzą, kiedy i w jakim miejscu można spodziewać się kwiatu, będącego jedyną widoczną częścią rośliny. Za możliwość doprowadzenia do kwitnącego okazu pobierana jest oczywiście niemała opłata, a miejsce takie utrzymuje się w tajemnicy.
Jeden cel
Gunung Gading leży w borneańskim stanie Sarawak należącym do Malezji i oddalony jest zaledwie godzinę jazdy od stolicy – miasta Kuching. To jeden z nielicznych malezyjskich parków narodowych, do którego dojazd możliwy jest komunikacją publiczną. Z nowego dworca autobusowego, zlokalizowanego na obrzeżach miasta odjeżdża kilka autobusów do miejscowości Lundu, skąd do parku dostać się można taksówką. Lundu jest typową górską osadą, zamieszkałą w większości przez ludność chińską. W centrum miasteczka znajduje się niewielka świątynia buddyjska, obok której dumnie stoi monument największego skarbu okolicy – raflezji. Park narodowy jest bardzo dobrze zorganizowany. Wśród kilku tras można wybrać takie, które pozwolą na kąpiel w krystalicznie czystych wodospadach lub zaprowadzą nas do najbardziej tajemniczego kwiatu świata. Ścieżka raflezji zawiedzie odwiedzających prosto do serca parku, gdzie spotkanie z kwitnącym okazem jest bardziej niż pewne. Pąk raflezji w fazie wzrostu jest czarny i zlewa się z kolorem podłoża, dlatego bardzo łatwo go przeoczyć i podeptać. Obsługa parku dba jednak o to, by odwiedzający poruszali się wyznaczonymi trasami i dostali sposobność zobaczenia żywego okazu kwitnącej raflezji. Pracownicy każdego dnia skrupulatnie monitorują przestrzeń wokół szlaków, próbując dostrzec wzrastające pąki. Kiedy pąk zaczyna się rozwijać, część szlaku jest otwierana, a turyści mają możliwość obejrzenia i powąchania kwiatu.
Trupi kwiat
Raflezje spotkać można tylko na terenach Azji Południowo Wschodniej. Znane były tubylczym ludom Sumatry i Borneo na długo przed pojawieniem się Europejczyków. Kwiatom w pełni kwitnienia przypisywano złe właściwości i gdy napotykano je na drodze, omijano szerokim łukiem. Wszystko za sprawą zapachu, który u niektórych gatunków rośliny przypomina woń padliny. Utożsamiano go nie tyle z odorem wydzielanym przez martwe zwierzę, ile z zapachem ludzkich zwłok. Z tego względu raflezje nazywano trupimi kwiatami. Rośliny znane były od wieków, a teren, gdzie licznie występowały wolny był od ludzkiej ingerencji. Od czasu do czasu zapuszczano się jednak do serca dżungli, aby zdobyć pąki raflezji, które tubylcom przypominały brzuch ciężarnej kobiety. Spożycie kawałka wysuszonego pąka miało pomóc kobiecie w powrocie do pełni zdrowia po porodzie. Ponadto uważano, że mogą one leczyć bezpłodność i są afrodyzjakami. Raflezja jest książkowym przykładem pasożyta. Nie posiada łodygi, liści i korzenia. Jedynym organem widocznym dla człowieka jest okazały kwiat lub pąk kwiatowy. Oprócz niego roślina zaopatrzona jest jedynie w długie nitkowate komórki (haustorium), przerastające tkanki lian, na których pasożytuje. Służą one raflezji do wysysania soków ze swojego żywiciela.
Pierwsze miejsce
Największe kwiaty bukietnicy Arnolda mogą osiągać blisko metr średnicy i ważyć nawet 10 kg. Tym samym zajmują pierwsze miejsce w świecie roślin pod względem wielkości kwiatu. Kwiaty są w różnych odcieniach czerwieni, brązu, żółci oraz czerni i często pokryte są białymi plamkami. Naukowcy uważają, że barwa rośliny nie jest przypadkowa – kwiat ma przypominać rozkładające się mięso. Raflezja posiada pięć grubych, mięsistych płatków, okalających głęboką i rozrośniętą oś oraz dno kwiatowe. Według pierwszych Europejczyków, którzy natknęli się na roślinę, jej kształt przywodził na myśl wnętrze zwłok zwierzęcia lub głęboką ranę. Takie też było zamierzenie raflezji, która zwabia do swojego wnętrza muchy, składające jaja w rozkładających się ciałach zwierząt. Kolejną niezwykłością jest zapach – łudząco przypominający woń towarzyszącą proteolizie, czyli rozkładzie białek. W zależności od gatunku i stanowiska, raflezja wydziela inną kompozycję zapachową. Opowieści o odorze nie do zniesienia, wyczuwalnym z kilkuset metrów są, moim zdaniem, mocno przesadzone. Ludzki nos często nie może wychwycić subtelnego zapachu wydzielanego przez wiele gatunków raflezji. Większość kwiatów posiada bardzo delikatny zapach, wyczuwany przez człowieka dopiero w momencie zbliżenia nosa do centralnej części kwiatu. Z kolei dla much zapach ten całkowicie wystarcza, by podjąć się próby sprawdzenia, czym jest ów śmierdzący obiekt.
Trudne rozmnażanie
Raflezja jest rośliną rozdzielnopłciową, dlatego w sezonie reprodukcyjnym potrzebuje przeniesienia pyłku. Do tego celu kwiat wykorzystuje muchy, które zwabia zapachem przypominającym rozkładające się mięso. Muchy, niestety, oprócz zapachu nic nie znajdują w środku, dlatego szybko opuszczają oszusta i udają się na dalsze poszukiwania. Jeśli przypadkowo odwiedzą inny kwiat raflezji tego samego gatunku, kwitnący niedaleko, istnieje prawdopodobieństwo zapylenia i wytworzenia nasion. Niestety, kwiaty raflezji kwitną tylko kilka dni, co znacznie utrudnia przeniesienie pyłku. Żeby roślina wytworzyła nasiona, w tym samym czasie muszą kwitnąć przynajmniej dwa kwiaty raflezji. Cykl rozwojowy rośliny jest słabo poznany. Wiadomo, że od chwili zetknięcia się nasiona z gospodarzem musi minąć ok. 5 lat, aby pojawiły się pierwsze pąki. One z kolei potrzebują kolejnych kilku do kilkunastu miesięcy, aby rozkwitnąć. W pełni kwitnienia roślina pozostaje jedynie przez kilka dni. Później ulega rozkładowi.
Żywicielki raflezji
Park Narodowy Gunung Gading, oprócz prezentowania żywych okazów raflezji, bierze udział w licznych programach mających na celu przywrócenie tej rośliny w miejscach, gdzie już dawno wyginęła. Z wielu badań prowadzonych na terenach malezyjskiego Borneo wynika, że największym zagrożeniem dla kwiatów jest niszczenie delikatnego ekosystemu tropikalnych lasów deszczowych. Raflezja to roślina niezwykle delikatna i bardzo wymagająca. Potrzebuje do swojego rozwoju znacznych obszarów leśnych, o odpowiednio wysokiej wilgotności. Z tego względu malezyjscy naukowcy przygotowują dla bukietnic stanowiska na zboczach gór powyżej 1000 m n.p.m. oraz na nizinach, ale w bliskim sąsiedztwie bagien i cieków wodnych. Oczywiście, jako pasożyt, raflezja potrzebuje do swojej egzystencji rośliny żywiciela. Jest w stanie wytworzyć kwiat tylko na niektórych gatunkach lian z rodzaju Tetrastigma, których pędy znajdują się pod ziemią. Przygotowuje się zatem teren pod raflezję sadząc sporą liczbę roślin, które w przyszłości będą żywicielami pasożytów. Badania wykazały, że kwiaty, oprócz odpowiednich gatunków lian, wymagają, aby zaatakowana roślina była zdrowa, silna i rosła w miejscu bogatym w składniki pokarmowe i wodę. Żywicielka nie może być ani za młoda, ani za stara. W przeciwnym wypadku, nie wytrzyma pasożytnictwa i obumrze, a wraz z nią pasożyt.
Podstępem
Badania pokazały także, że niektóre liany wytrzymywały towarzystwo raflezji do czasu, gdy zaczęła kwitnąć. Wówczas zbyt duża utrata wody i substancji odżywczych skutkowała zamarciem żywiciela. Inną niezmiernie ważną rzeczą w sztucznym rozmnażaniu raflezji jest fakt wstępnego trawienia nasion. Naturalnie owoce zjadane są np. przez wiewiórki, które wraz z odchodami rozsiewają młode raflezje. W Gunung Gading w tym celu utrzymuje się stałą populację tych ssaków. Z tablic informacyjnych jednak wynika, że badacze opracowują także proces wstępnego trawienia otoczki nasion. Nadtrawione wcześniej nasiona przymocowują do kory podziemnych pędów lian, czekając, aż raflezja zacznie rosnąć. Prowadzone badania nad rozmnażaniem raflezji w warunkach Gunung Gading oraz metodami in vitro dały pozytywne rezultaty. W parku znajdują się specjalne poletka doświadczalne, gdzie zaszczepiono na lianach wiele nasion raflezji. Na terenie takim poprowadzone są platformy, aby naukowcy niechcący nie zniszczyli wyrastających, niewidocznych pąków. Jedno z takich miejsc prezentowane jest turystom, którzy zwiedzając, nie niszczą ściółki.
Autor: dr Radosław Kożuszek/www.podrozebezbiura.pl