STYL ŻYCIA

STRONA GŁÓWNA  /  STYL ŻYCIA  /  OPINIE  /  Prywatny gimnazjon, ale... str. 1

Prywatny gimnazjon, ale...

Prywatny gimnazjon, ale...


Ludzie coraz częściej uciekają w rozmaite nisze, również w zacisze domostwa, gdzie w niewielkim kręgu mogą oddawać się ulubionym rozrywkom. Tendencja ta czasem uznawana jest za objaw indywidualizmu, czasem zaś za powrót do arystokratycznych korzeni...


Prof. dr hab. Józef Lipiec, Uniwersytet Jagielloński i Akadema Wychowania Fizycznego w Krakowie; Prezes Polskiej Akademii Olimpijskiej:

Co z tego, że obok domu wybudowałeś kort, boisko do siatkówki lub basen, skoro z tych sportowych dobrodziejstw w ogóle nie korzystasz? Motywy są różne: moda, snobizm, nuworyszowskie naśladownictwo wzorów, znanych z filmów lub podpatrzonych na garden-party u znajomych za granicą. To są te gorsze jakościowo impulsy, wcale niewynikające z dotychczasowych potrzeb i zamiłowań.

Reguła „mieć, ale nie używać” nie jest racjonalna w żadnej dziedzinie. Oczywiście, znacznie częściej występują przyczyny natury autentycznej. Kochasz intensywne kwadranse z rakietą w ręku i nie potrafisz zacząć dnia bez przepłynięcia kilku długości basenu? Jesteś człowiekiem czynu i posiadaczem nadwyżek energii, które, także w doświadczeniach sportowych, muszą znaleźć stosowne ujście? Otaczasz się znajomymi o podobnych preferencjach i chętnie gościsz ich w swej rezydencji? Pragnienie wzbogacenia domu strukturą gimnazjonu jest tym bardziej zrozumiałe, im dalej mieszkasz od morza, jeziora i wyciągów narciarskich, im trudniej dostać się do nowoczesnych obiektów, klubowych atrakcji golfowych, hippicznych czy wioślarskich. Rozsądek nakazuje też wykorzystanie zasobów finansowych do konstrukcji czegoś własnego, z solidnym zapleczem do relaksacji, a przede wszystkim ze stałym i bliskim do niego dostępem. Posiadłość bez miniurządzeń rekreacyjnych jest jak dom bez biblioteki i kompletu urządzeń elektronicznych.

Można mówić o mieszaninie powodów posiadania stref i urządzeń służących rekreacji: trochę snobizmu, trochę sportowych namiętności. Istotny wydaje się też kulturowy zwrot ku intymizacji sportu. Stadiony, owszem, nadal są pełne widzów, biernie oglądających zmagania gladiatorów. Ludzie coraz częściej jednak uciekają w rozmaite nisze, również w zacisze domostwa, gdzie w niewielkim kręgu mogą oddawać się ulubionym rozrywkom. Tendencja ta czasem uznawana jest za objaw postmodernistycznego indywidualizmu, czasem zaś za powrót do arystokratycznych korzeni sportu. Okazuje się, że może on być zabawą w ogrodzie, ciszą prywatnych pól i osobistej satysfakcji, niekoniecznie zaś kontynuacją tłumnego teatru, cyrkowych emocji i zgiełku publicznych pokazów. Kto może i chce, kto ma środki i fantazję, ten kreuje wokół siebie nową przestrzeń sportu – w dosłownym tego słowa znaczeniu.