WNĘTRZA

STRONA GŁÓWNA  /  WNĘTRZA  /  POMYSŁ NA WNĘTRZE  /  Dom pełen antyków str. 1

Dom pełen antyków

Szkatułka pełna sentymentów


Ponieważ rozstanie inwestora z kolekcją antyków nie wchodziło w grę, architekt Agnieszka Deptuła musiała znaleźć odpowiedź na pytanie: w jaki sposób wkomponować ją w przestrzeń nowego domu?


Szczęśliwy traf sprawił jednak, że przywiązaniu pana domu do klasyki towarzyszyła też otwartość na bardziej nowoczesne propozycje. Projektantkę niezmiernie to ucieszyło, gdyż w swojej twórczości często korzysta z zasady „Mniej znaczy więcej”. 

– Pierwsze spotkanie z inwestorami odbyło się w ich mieszkaniu. Przy omawianiu szczegółów współpracy, mogłam zapoznać się z przedmiotami, które miały się przenieść razem z właścicielami do nowej siedziby – wspomina Agnieszka Deptuła, właścicielka pracowni architektonicznej „Spacelab” z Poznania. 

Gustownie urządzone wnętrza zdobiły antyczne meble. Stoły, witryny, kredensy, komody – wszystkie stanowiły dla gospodarzy wartość sentymentalną. Pani Agnieszka dokładnie pamięta refleksję, jaka wtedy się jej nasunęła: Zapowiada się ciekawie. Wkrótce okazało się, jak trafne było to odczucie.

Kredyt zaufania 

Powiedzenie, że w tym wielkopolskim domu tradycja spotyka się z nowoczesnością, a asceza z ornamentem wydaje się uproszeniem. Jest to bowiem przestrzeń subtelna i wyrafinowana, przemyślana w szczegółach, ale też opracowana w szerokim kontekście, uwzględniającym architekturę budynku czy specyfikę osiedla. Ten wielowątkowy projekt jest niczym szkatuła, której powierzchnia jest tylko opakowaniem dla kolejnych, coraz mniejszych i coraz bardziej precyzyjnie wykonanych szkatułek i szkatułeczek. 

– Projekt powstał sprawnie, w czym niebagatelny udział mieli sami inwestorzy. Dając wyraźne wytyczne, że wnętrza mają być klasyczne, obdarzyli mnie jednocześnie kredytem zaufania. Mając poczucie swobody w tworzeniu, zdecydowałam się zaproponować również nowoczesne lub kontrastowe rozwiązania – mówi pani Agnieszka. 

W koncepcji nie było miejsca dla wszystkich antyków, a mimo to przypadła inwestorom do gustu bez poprawek. Choć z całej kolekcji pana domu architekt wybrała do przestrzeni dziennej zaledwie kilka egzemplarzy, są dobrze widoczne, bo pokazano je w wyrazisty sposób. Resztę mebli po wspólnych ustaleniach ulokowano w gabinecie pana domu. 

Z dużą powściągliwością

Po pół roku na papierze gotowe były nie tylko wnętrza, ale też projekty detali czy mebli tworzonych konkretnie do tej przestrzeni. Pani Agnieszka wkroczyła do domu, który był w stanie surowym otwartym i czekał na wypełnienie go ciekawą treścią.

– Wnętrza były przestronne, więc większe zmiany w ich układzie nie były potrzebne. O dodatkowe centymetry powalczyliśmy w strefach gospodarczych, takich jak garderoba czy pralnia, oraz w miejsach problematycznych np. przy schowku pod schodami – mówi właścicielka pracowni „Spacelab” z Poznania. – Te niestandardowe rozwiązania sprawiły właścicielom ogromną satysfakcję. Znacznie podniosły też walory użytkowe domu. 

Z zewnątrz budynek ma tradycyjną bryłę z dachem krytym dachówką. Idealnie wkomponowuje się w charakter podmiejskiej willowej okolicy. Działkę, na której stoi, porastają okazałe sosny, dające wrażenie bliskiego obcowania z naturą. 

– Zależało mi na tym, aby zewnętrzny wizerunek domu spójny był z jego charakterem wewnętrznym. Stąd stonowana kolorystyka poszczególnych pokoi oraz duża powściągliwość w stosowanych materiałach wykończeniowych – wyjaśnia architekt. 

Zabawa w chowanego

Na czym więc polega oryginalny pomysł projektantki na wnętrza? Najlepiej jest się o tym przekonać, poddając analizie przedpokój – strefę oczywistą w swym przeznaczeniu, która w tym wcieleniu zyskała niebanalną jakość. 

– Po prawej stronie w minimalistycznej zabudowie meblowej zakamuflowane są drzwi do łazienki, po lewej w pokaźnej wnęce wyłożonej lustrem umieściłam wielką szafę gdańską. Masywny mebel odbija się w lustrze, nabierając nieco lekkości. Obok niego stanął eteryczny Louis Ghost, stanowiący radykalny kontrast dla szafy i żartobliwy komentarz do stylu retro. Można powiedzieć, że w zależności od natężenia światła przezroczysty mebel „bawi się” z lustrem w chowanego – wyjaśnia projektantka.

Koncept tej strefy, ale też pozostałych wnętrz w domu, jest w swej istocie architektoniczny. Jeden wątek wyraźnie łączy się z drugim, a ten z kolejnym. Wypadnięcie czy pojawienie się jednego elementu zaburza cały porządek, który opiera się na kontrastowych zestawieniach form, materiałów, a przede wszystkim stylistyk. Jedynie w salonie jako tym, który najżywiej reaguje na codzienne potrzeby mieszkańców, projektantka przewidziała miejsca wolne do zagospodarowania i gotowe na to, co przyniesie życie. 

Ikony i antyki

– Tak duże nagromadzenie w jednym domu mebli, będących wzorniczymi ikonami, nie jest dla mnie typowe – mówi poznańska architekt. – W przypadku tej realizacji nie było jednak lepszej alternatywy. Każdemu z mebli–antyków chciałam dać do towarzystwa nowoczesnego sąsiada. Poprzez zastosowanie rozpoznawalnych wzorów–ikon te wzajemne relacje i kontrasty stały się bardziej wyraziste. 

Kiedy inwestor powiadomił pewnego dnia projektantkę, że z podróży służbowej wiezie okazały żyrandol, była ona zaciekawiona, ale też lekko skonsternowana. Paczka miała rozmiary 120 na 130 cm i kryła w sobie ogromny, kryształowy żyrandol, któremu inwestor zwyczajnie nie mógł się oprzeć podczas wizyty w jednym z antykwariatów. Po rozpakowaniu pudła okazało się, że lampa wymaga nie tylko drobnych renowacji, ale też odpowiedniego kontekstu. Z racji reprezentacyjnego wyglądu idealnym miejscem dla niej okazał się salon, a do towarzystwa – już w nurcie estetycznych eksperymentów – projektantka dobrała mu w jadalni Paper Chandelier, żyrandol niby klasyczny w formie, a jednak wykonany z papieru. Poszukiwaniem form najbardziej adekwatnych do projektu, architekt zaraziła też panią domu. 

– W trakcie naszej współpracy inwestorkę zaciekawiła historia dizajnu, współczesne wzornictwo i „życiorys” mebli, które wybieraliśmy do projektu. Było mi niezwykle miło, gdy już po zakończeniu realizacji usłyszałam, że ta nowa pasja to zasługa naszej wspólnej pracy – mówi pani Agnieszka. 

Przepis na klimat 

Wielkopolska willa jest pełna niezwykłych rozwiązań. Projektantka jednak, mając na względzie jej wyważony charakter, nie epatuje nimi w sposób przykuwający uwagę. Dobrym tego przykładem jest łazienka dla gości na parterze, która zaskakuje użytkowników obecnością... okna. Przy pobieżnym oglądzie okna nie widzimy, gdyż zasłania je przesuwane na poziomych prowadnicach lustro. Jest to zabieg nie tylko efektowny, ale też praktyczny. Pozwala w swobodny sposób zarządzać dostępem naturalnego światła. Dodatkowo klimat wnętrza buduje zestawienie prostych geometrycznych form mebli, armatury i ceramiki łazienkowej z dekoracyjnym oświetleniem, a przede wszystkim imponującą bryłą grzejnika Heatwave, występującego w parze z maleńkimi żeliwnymi drzwiczkami. 

– O te drzwiczki pytają wszyscy goście – śmieje się projektantka. – Niegdyś były zamontowane w piecu kaflowym, teraz szansę na drugie życie dostały w tym domu. Pełnią funkcję wnętrzarskiej biżuterii, dodającej przestrzeni smaczku, ale są też elementem użytkowym – prowadzą do wyczystki od kominka. 

Bezpieczna przystań

Sam kominek zdobi dumnie strefę salonową, prezentując swą białą i dekoracyjną obudowę. W dialog z nim wchodzi tapicerowany białą skórą Lounge Chair & Ottoman. Choć Ray i Charles Eamesowie zaprojektowali go ponad pół wieku temu, wciąż kusi wygodą kolejnych użytkowników. 

– Kiedy pan domu zasiada w swoim ulubionym fotelu, przed jego oczami roztacza się widok na leśny ogród. W pełni może docenić przestrzeń, która go otacza i luksus posiadania własnego miejsca na ziemi skrojonego do marzeń i potrzeb.




Autor: tekst: Agata piszcz-Wendołowicz fot. Zofia Strzelecka / So Studio, www.soprojekt.pl