WNĘTRZA

STRONA GŁÓWNA  /  WNĘTRZA  /  POMYSŁ NA WNĘTRZE  /  Pod opieką św. Ambrożego str. 1

Pod opieką św. Ambrożego

Pod opieką św. Ambrożego

Fot. Andrea Martiradonna


W centrum Mediolanu, zaledwie kilka kroków od zabytkowej bazyliki św. Ambrożego, patrona miasta, znajduje się „pałac” z lat 50. XX w. Z czwartego piętra okazałej budowli roztacza się wspaniały widok na okolicę. Docenił go architekt Marco Piva, który urządził w nim swój apartament.


Pięć przestronnych pomieszczeń i wąski, centralnie zaprojektowany korytarz – to typowy układ wnętrz włoskich apartamentów pochodzących z połowy XX w. Na 150 m² swoją przestrzeń życiową zorganizował architekt Marco Piva. Planując aranżację mieszkania, miał tylko jedno życzenie: bez zmian zachować jego kompozycję.

Oryginalny układ

Architekt do tego stopnia uszanował zamysły poprzedników, pracujących pół wieku temu nad realizacją apartamentu, że zachował bez zmian nie tylko rozkład pomieszczeń, ale i część zastosowanych pomysłów projektowych. W nienaruszonym stanie pozostała dwukolorowa podłoga o mozaikowym rysunku – piaskowiec o żółtym odcieniu w salonie, jadalni i kuchni oraz czarnym w korytarzu. Według architekta, duży wpływ na jakość mieszkania ma dobór mebli i wyposażenia, dlatego myśląc o komforcie, nie chciał iść na kompromisy. Wiedząc, jak wielką designerską siłę mają Włochy (w końcu sam jest projektantem), skupił się na osiągnięciach rodzimych twórców. Postawił przed wszystkim na prestiżowe włoskie firmy i fabryki, które znacznie podniosły standard mieszkania.

Wieczny podróżnik

Dobry design potrzebuje kontekstu. Marco nie byłby sobą, gdyby w jego domu nie znalazły się więc pamiątki przywiezione z wypraw do różnych zakątków świata. „Przede wszystkim jestem podróżnikiem, potem dizajnerem” – lubi mówić o sobie. Podróże to temat szczególnie bliski architektowi. O tym, jak emocjonalnie traktuje swoje wojaże, świadczą zdobiące jego dom przedmioty, noszące znamiona lokalnej sztuki i rzemiosła. Poczynając od figury Buddy, obrońcy płodności, który dominuje w centralnej części salonu (swego czasu otrzymała go w podarunku ciężarna żona architekta), poprzez marokańską latarenkę zakupioną w sklepie ze starociami w Fez, japońskie kimono dumnie ozdabiające strefę jadalnianą, aż po meksykańskie figurki i tajskie bibeloty w bibliotece.
Każdy przedmiot w domu ma odrębną historię, która niekiedy rozpoczyna się tysiące mil stąd, a niekiedy... zaledwie kilka metrów. Wspaniałą, bliską architektowi i jego rodzinie przeszłość mają np. lampa i lustra, które w latach 50. XX w. zostały ręcznie wykonane i ozdobione przez rzemieślników z rodziny żony projektanta.

Kolory jak emocje

Kolorystyka obejmująca większość ścian i wyposażenie oscyluje pomiędzy bielą a szarością, stając się kontrastowym tłem dla różnych pomysłów aranżacyjnych i przywiezionych ze świata pamiątek. Szczególnie wyraziście na jasnym tle prezentuje się czerwień – spotkamy ją w łazience na suficie oraz na ościeżnicach prowadzących do wnętrz reprezentacyjnych, które niczym klasyczne portale zapraszają biesiadników do jadalni i salonu. Soczystą barwę zaczerpnięto z wojaży do Japonii – kraju szczególnie bliskiego gospodarzom. Jako próbka koloru posłużyła pokryta czerwonym lakierem misa, zakupiona przez małżonków w trakcie jednej z podróży.

Precyzyjny dialog

Stonowana elegancja apartamentu doskonale współgra z jego historycznymi odniesieniami, którym towarzyszą prawdziwe perły designu, dobrane umiejętnie i z wyczuciem. W zdobiących przestrzeń obiektach architekt zamknął towarzyszące mu na co dzień emocje, wspomnienia z minionych podróży i inspiracje, do których sięga w swojej pracy. Harmonijny dialog między poszczególnymi przedmiotami działa jak filtr, przez który Marco przepuszcza swój stosunek do świata. Dom jest właśnie tym miejscem, z którego można wszystko zacząć i do którego zawsze można powrócić.

Czarodziejskie opowieści

Salon jest chyba najbardziej „emocjonalną” strefą mieszkania. Meble i bibeloty mieszają się w nim z opowieściami przywiezionymi z dalekich wypraw i rodzinnymi wspomnieniami. Drugą część wnętrza stanowi biblioteka. Ten czarodziejski zakątek, obfitujący w przepastne woluminy i mnóstwo mniejszych czytadeł, nigdy nie miał charakteru formalnego. Świadczą o tym „uśmiechnięte” zdjęcia przedstawiające Marco, jego żonę Sarę i córkę Beatrice. I choć książki stoją w nienagannym, niemal maniakalnym porządku (architekt jest perfekcjonistą w każdym calu), atmosfera tego miejsca sprzyja relaksowi i wyciszeniu. Niesamowite wrażenie robi nie tylko obfity księgozbiór, ale również kolekcja większych i mniejszych figurek Buddy (około 90!). Symbolizują one wieczne, niekończące się szczęście, co jest głównym powodem ich nieustannego gromadzenia przez domowników. Na uwagę zasługuje również prototyp przenośnego baru, zbudowany w latach 60. XX w., który Marco otrzymał w podarunku od przyjaciół. Tuż za oryginalnym meblem zawisła praca Salvatore'a Fiume'a, słynnego włoskiego malarza i architekta.




Autor: Aneta Gawędzka‑Paniczko