WNĘTRZA
Raz, dwa, trzy... szukam!
www.franke.pl
Piękna, funkcjonalna i zawsze obecna w domu. Choć czasem, aby ją znaleźć, trzeba się nieźle natrudzić. Współczesne kuchnie lubią nas zaskakiwać.
O tym, czy kuchnia stanie się pełnoprawną strefą użytkową, czy tylko elementem kompozycyjnym w strefie dziennej, decyduje nie tyle gust właścicieli, co ich styl życia. Ci, którzy lubią stołować się w mieście, niechętnie przesiadują w kuchni. Tych, którzy gotować lubią, ale nie mają na to czasu, w kuchni również trudno zastać. Z myślą o nich powstał program „kuchni minimalistycznej”, „kuchni‑widma” czy „kuchni‑nie‑kuchni”. Program, który od kilkunastu lat robi w projektowaniu wnętrz spektakularną karierę.
Jak to działa?
Kuchnia niewidoczna na pierwszy rzut oka jest nieodłączną częścią strefy dziennej domu. Harmonizuje z nią estetycznie, dopełniając ją precyzyjnym układem, oświetleniem, fakturami i doborem materiałów. Dobrze zaprojektowane strefy kuchenne, w których to salon i jadalnia pełnią główne role, doskonale sprawdzają się w nowoczesnych domach. Ściany zdobią oryginalne tapety, grafiki lub plakaty sygnowane znanymi nazwiskami, które sprawiają, że zupełnie zapominamy o użytkowym charakterze wnętrza. Nie inaczej jest z meblami. W zabudowie kryje się lodówka i zmywarka, blat roboczy staje się tłem dla dizajnerskiego ekspresu do kawy lub słynnej wyciskarki do cytrusów, a lustrzane fronty szafek tworzą tak jednolitą płaszczyznę, że nawet gospodarz ma problem z odnalezieniem miejsca przycisku „push”.
– Ulepszone technologie w konstrukcji korpusu pozwalają wielu producentom zastosować cieńsze drzwi szaf i profili. Pojawiają się korpusy wykonane z metalu, sprowadzone do czystych graficznych linii. Wyraźną nowością są cienkie blaty, które dzięki podcięciu wydają się unosić nad szafami – mówi Artur Dzikowski ze Studia ADAD, ekspert sieci Max Kuchnie.
Linearnie zaprojektowane, pozbawione uchwytów meble kuchenne i wszechobecna ergonomia sprawiają, że kuchnia jest narzędziem do uzyskania maksymalnego komfortu. Często jedynym elementem świadczącym o tym, że przebywamy w kuchennym wnętrzu, jest komora umywalki z towarzyszącą jej baterią. Te ostatnie przybierają nieraz kształty, które każą się domyślać, czy to rzeczywiście jest wylewka czy może współczesna rzeźba. Nawet okapy nie przychodzą nam z pomocą, stając się odrębnymi bytami, które niespodziewanie wysuwają się z blatu roboczego. Mogą też łypnąć LED‑owym okiem lub niezauważalnie dmuchnąć świeżym powietrzem. Mają nie tylko doskonale wywiązywać się z powierzonych im zadań wentylacyjnych, ale po prostu pięknie wyglądać.
A jeśli gotować lubię?
Nie zaklinajmy jednak rzeczywistości, bo wielu z nas gotować po prostu lubi. Uwielbia! I nie wyobraża sobie życia bez codziennego stukania garnkami, mieszania, krojenia, tłuczenia i raczenia się aromatami, które – sprytnie omijając zachłanne okapy – trafiają prosto w nasze nosy. Dom zapalonego kucharza musi pachnieć. Świeżo wyjętą z piekarnika szarlotką, mocno przyprawionym leczo czy herbatą z miętą, własnoręcznie zerwaną w ogrodzie. Kuchnia nie może wtedy się chować, ukrywać i odmawiać współpracy. Powinna prezentować się na tyle zachęcająco, byśmy nie mogli odmówić sobie kilku chwil spędzanych w jej towarzystwie.
Gotuję, więc jestem
Dla kuchni widocznych już z daleka i absorbujących otoczenie, powstał program „kuchni‑teatru”. To miejsce, w którym odgrywa się codziennie prawdziwy kulinarny spektakl. Jest fantastycznie zaaranżowana scenografia w postaci zmyślnej linii kuchennej zabudowy, rzeźbionych frontów szafek bądź tylko uchwytów, które na jednolitej płaszczyźnie prezentują swe wdzięki. Takie kuchnie wychodzą często spod ręki prawdziwych mistrzów, którzy dopieszczając każdy obecny w niej detal, przekazują inwestorom dzieło solidne, zrobione na lata. Kuchnie widoczne, reprezentacyjne zachwycają też wyrazistym kolorem, który zachęca do częstszych kulinarnych eksperymentów, optymistycznie nastrajając do śmiałych poczynań z chochlą lub silikonowymi foremkami do muffin.
Często goszczącym elementem w takich kuchniach są wyspy bądź półwyspy kuchenne – domowe budki suflera. Są niczym serce kuchennej sceny, wokół którego toczy się gra aktorów pierwszo- i drugoplanowych, czyli gospodarzy i ich gości. Wyspa kuchenna potrafi być też łącznikiem spajającym strefę funkcjonalną z salonem bądź jadalnią. Trudno jej nie zauważyć, zwłaszcza jeśli tuż nad nią króluje okap. Nie płaski i przezroczysty. Ale taki, który rzuca się w oczy tuż po przekroczeniu granic kuchennego królestwa. Przybiera on różne formy, począwszy od cylindrycznych i wrzecionowatych, po kuliste wyglądające jak kryształowe żyrandole. Paradoksalnie, wyciąg kuchenny luksusowego pokroju, niczym wspomniana wcześniej wylewka przy zlewozmywaku, może zmylić naszą czujność i sprawić, że wnętrze kuchenne wtopi się w elegancko zaaranżowaną strefę dzienną.
A może dwie?
Inwestorzy, którzy dysponują rezydencją o dużym metrażu, bądź planują właśnie taką urządzić, z pewnością wiedzą, o czym mowa. Dwie kuchnie nie oznaczają podwójnego sprzątania, a wręcz przeciwnie. Sprząta się tylko tam, gdzie się naprawdę gotuje. Dusi się bigos, smaży rybę, przyrządza ogórki z zalewą octową, kroi, ćwiartuje i piecze. Wszystko to dzieje się w tzw. kuchni brudnej. Projektuje się ją z dala od oficjalnego ciągu komunikacyjnego i wyposaża niczym prywatny lokal gastronomiczny. Honory domu pełni jej reprezentacyjna towarzyszka, kuchnia czysta. Może mniej funkcjonalna i skromniejsza pod względem wyposażenia, ale z pewnością dużo bardziej... urocza. Na zawołanie parzy kawę, umie dostosować się do klimatu domu i... zniknąć z pola widzenia, np. za pomocą przesuwnych drzwi. Duet kuchni brudnej i czystej doskonale sprawdza się w domach, w których często się biesiaduje przy suto nakrytym stole w licznym towarzystwie. Dla tych, którzy wolą knajpki i restauracje, będzie on raczej... ekstrawagancją.
Autor: Aneta Gawędzka‑Paniczko